poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 14

ROZDZIAŁ 14 CZ. I

"Bal".


Tony w końcu znalazł swój upragniony garnitur. Zdobył również adres sklepu, w którym mógł go dostać. Zadowolony natychmiast ubrał czarną skórzaną kurtkę, również czarne spodnie oraz niebieskie Conversy. Ułożył sobie włosy specjalnym żelem, by móc w tak drogim sklepie pokazać się z lepszej strony i wyszedł.

Do owego sklepu miał kawał drogi. Aby nie zabłądzić, włączył w telefonie funkcję GPS, która dodatkowo wyliczyła mu odległość do sklepu. Wynosiła ona ponad 10 kilometrów.

- Super, 10 kilometrów centrum Nowego Yorku... - pomyślał niezadowolony, ponieważ dziś ulice były wyjątkowo zatłoczone. Postanowił się jednak przejść. Przy okazji zadzwonił po Rhodey'ego, który również był zmuszony kupić nowy garnitur.

Spotkali się obok jednego z nowojorskich skwerów. Potem ruszyli do sklepu.

W czasie drogi Tony musiał się zatrzymać, by zawiązać but. Kiedy już to zrobił, wstał i odruchowo spojrzał w prawą stronę. Przez szybę jednego ze sklepów ujrzał... Melody i Whitney. Obydwie przymierzały sukienki.

- Nawet one się przygotowują. - rzekł Rhodey, obejmując przyjaciela jedną ręką.
- No... - westchnął Stark.
- Stary, jeszcze nic nie jest przesądzone. Idź nawet teraz i z nią pogadaj.
- Zwariowałeś!?
- Nie. No idź! - popchnął go lekko, ale brunet staną sztywno i nawet się nie zachwiał. 
- Nie i koniec! Idziemy po garnitury.

Rhodey posłuchał przyjaciela. Po godzinnej przeprawie przez zatłoczone miasto w końcu dotarli na miejsce.

- Dzień dobry. - odezwał się kobiecy głos.
- Dzień dobry. - odpowiedzieli.
- W czym mogę pomóc?
- Dzwoniłem do pani dzisiaj. Zamówiłem garnitur do przymiarki.
- O tak, tak, a pan?
- Ja dopiero będę szukał.
- W takim razie niech Pan się rozejrzy, a z kolei my pójdziemy po zamówienie.

Po kilku minutach...

- Proszę. Niech Pan go przymierzy.

W tym samym czasie Rhodey przeglądał garnitury.

- Są takie... fajne! - ekscytował się, ale niemal nie zbladł, kiedy zobaczył ceny. - Za drogo... - pomyślał i podszedł do przymierzalni, w której znajdował się Stark.

Po chwili Tony wyszedł, a Rhodey nie mógł się nadziwić.

- No, no stary... Niejedna na ciebie poleci. - puścił oko.



- Wiesz, jak ten krawat ciśnie? - próbował sobie go poluzować, ale nie bardzo mu się to udało.
- Niech pan pozwoli. - kobieta podeszła do nastolatka i rozwiązała krawat. Tony myślał, że spali się ze wstydu.

Po chwili dodała:

- Ciekawa jestem, czy pańska partnerka nie zasłabnie na pański widok.
- Na pewno tego nie zrobi, ponieważ idę sam.

Kobieta zdziwiła się.

- A mogę wiedzieć, co się szykuje? Jakieś ważne wydarzenie szkolne, jak podejrzewam?
- Bal na zakończenie roku szkolnego. Taki jest co roku. - odparł Rhodey.
- I wy idziecie sami?
- Tak wyszło. - wzruszył ramionami Stark.
- Ehmm.. Tony? Możemy na słówko?

Odeszli nieco od kobiety.

- Słuchaj, tu jest drogo... ja tu nic nie kupię.
- Daj spokój, ja stawiam.
- Postawić, to mi możesz co najwyżej obiad! Nie kupisz mi nic za 2 kawałki!
- Wyluzuj! To nie są pieniądze firmy, tylko moja wypłata. A ja nie mam co zrobić z pieniędzmi.
- Miałeś zbierać na prawo jazdy i swój własny samochód.
- A kto powiedział, że już nie uzbierałem? - uśmiechnął się.
- O stary... dobra. Zrobimy tak. Zapłacisz za mój garnitur, jak pójdziesz na bal z Melody.
- Po moim trupie...
- Że co przepraszam?
- Po moim trupie... chodzi mi o to, że jej nie zaproszę.
- Wiesz, że jesteś...
- Tak, nieważne, mówiłeś już kilka razy. Jestem idiotą. Przypomnij mi proszę, ile razy juz to od ciebie słyszałem?
- Nie wiem. W każdym razie, sam siebie tak nazywasz, więc jesteś świadomy, że postępujesz źle.
- Postępuje dobrze. Melody to moja przyjaciółka i nie chcę stracić tej relacji.
- A dążysz do tego, w dalszym ciągu się do niej nie odzywając. Wrzuć na luz i zagadaj.
- Zrobię to na balu.
- Trzymam cię za słowo.

Chłopcy przerwali rozmowę i rozpoczęli poszukiwania nowego garnituru dla Rhodey'ego.

- Jak myślisz: z muchą, czy krawatem? - spytał przyjaciel.
- W krawacie wyglądacie przystojniej. - odezwała się ekspedientka, usłyszawszy rozmowę.
- No to krawat...

~*~

Melody i Whitney przymierzały kolejne sukienki. Tym razem miały pełny luz - kolory kreacji były dowolne.

- Ja może przymierzę jakąś czerwoną... Będę przynajmniej zwracać na siebie uwagę. - oznajmiła blondyna.
- Ja właśnie robiłabym wszystko, by być jak najmniej zauważona... - westchnęła szatynka.
- Wiesz, ja mam inny charakter. Jestem stworzona do wielkich rzeczy. Nie robię za szarą myszkę.

Te ostatnie słowa nieco dotknęły Melody. Dziewczyna wiedziała jednak, że przyjaciółka ma racje.

- Muszę się otworzyć na świat i być bardziej śmiała!

~*~

Tony wraz z Rhodey'em wrócili do willi. Tam chłopacy założyli garnitury raz jeszcze i dokładniej sie obejrzeli.

- My przystojniacy... - zaśmiał się Rhods.
- Tsa... - westchnął Stark.
- Tony... zadzwoń do niej. Pogadaj, zaproś... trzymam kciuki. - położył rękę na ramieniu chłopaka i tym gestem się z nim pożegnał.

Kiedy Rhodey opuścił willę, Tony wziął się w garść i sięgnął po telefon. Wykręcił numer do Melody.

Kilka godzin wcześniej...

- I jak, smakowało ci? - spytał zatroskany Johnny.
- Pyszne! Po raz pierwszy ktoś zrobił tak dobra tortillę!
- Mówiłem ci, że to najlepszy bar, jaki znam.
- Chyba zacznę cię słuchać już od samego początku. - zaśmiała się.
- Yhm... Melody. Z kim idziesz na bal? - spytał niepewnie.
- Właściwie, to z nikim. Nikt mnie jeszcze nie zaprosił... - w tym momencie pomyślała o Tony'm.
- To trochę przykre... więc może ty i ja... - złapał ją za rękę. -  Pójdziemy razem? - kiedy się nieco wyluzował spytał prosto z mostu: Poszłabyś ze mną na bal?

Dziewczyna była nieco zdziwiona. Tak naprawdę marzyła, by iść z brunetem. Jednak zdała sobie sprawę, że chłopak może w ogóle jej nie zaprosić i wolała skorzystać z okazji.

- Jasne, czemu nie. - uśmiechnęła się delikatnie, zauważalnie tylko dla obecnego chłopaka.
- Jeszcze zgadamy się co do godziny.
- W porządku.
- No nic. W takim razie ja lecę. Dzięki za wspólny obiad.
- Tak... do zobaczenia i nie ma za co!

Dziewczyna wróciła do domu. Tam zastała Whitney.

~*~

Kiedy Tony i Rhodey wracali do willi z dopiero co zakupionymi garniturami, przypadkowo wpadli na Johnny'ego. Chłopak nie był akurat przyjaźnie nastawiony do świata i gdy tylko zderzył się z brunetem, spojrzał na niego zabójczym wzrokiem, a następnie rozpoczął kłótnię.

- Uważaj, jak łazisz Stark!
- O co ci chodzi? To ty powinieneś się rozglądać!
- Masz jakiś problem? - syknął, po czym złapał chłopaka za ramiona i przycisnął do ściany jednego z budynków.
- Tony! - krzyknął Rhods, upuszczając torby z zakupami.
- Nic mi nie jest. - brunet zmarszczył brwi i spojrzał groźnym wzrokiem na chłopaka. - Czego chcesz? Odbija ci!?
- Nie wchodź mi w paradę Stark. Lepiej to się dla ciebie skończy.
- Grozisz mi?
- Ostrzegam. - przycisnął go bardziej, uciskając jego klatkę piersiową, na co chłopak jęknął cos w stylu "ała".
- Wymiękasz? 
- Puść mnie!
- A to co? Oj, to twoje mechaniczne serduszko... taka mała, niebieska lampeczka.I jak ładnie świeci - zakpił.

Tony nie wytrzymał i nogą kopnął wyraźnie wyższego i bardziej umięśnionego blondyna w czułe miejsce.

Blondyn pochylił się i dotknął w owe miejsce.

- Ty gnoju! - wrzasnął po czym ponownie przycisnął chłopaka do ściany i zagroził ponownie: - Jeszcze się zrewanżuję! - puścił bruneta, poprawił kurtkę i odszedł.
- Co w niego wstąpiło? - spytał Rhodey.
- Nie wiem. Może ma jakiś problem. - chłopak wzruszył ramionami, pozbierał z chodnika torby z garniturami i udał się do willi.

~*~

Obecnie...

Tony miał przyłożoną komórkę do ucha i wyczekiwał na odebranie połączenia przez dziewczynę. Z każdym kolejnym usłyszanym sygnałem przekierowywania drżał coraz bardziej. W głębi duszy obawiał się rozmowy.

- O hej Tony. - usłyszał głos, jednak nie był on podobny do głosu szatynki.
- Melody? - spytał niepewnie.
- Nie, tu Whitney. Melodia wyszła do sklepu. Chcesz coś o niej? To przekażę.
- Nie, nie... ja tylko... chciałem... porozmawiać...
- A czy przypadkiem nie dzwonisz w sprawie balu? - spytała ciekawa.
- Eh... tak w sprawie balu... rozgryzłaś mnie. 
- A co dokładniej chcesz od Melody?
- Chciałem ją zaprosić na bal...
- No to za późno. Melly* idzie z Johnny'm.

Chłopak zesztywniał. Nie mógł wymówić nawet jednego słowa. Rozłączył się. Nie mógł uwierzyć, że się spóźnił, a bardziej nie wyobrażał sobie Melody i Johnny'ego razem na balu! 

- Czy może spotkać mnie coś jeszcze gorszego!?

~*~

3 tygodnie później - dzień balu.

Tony wstał z rana, w okolicach godziny 6.00. Chociaż bal zaczynał się dopiero o 15.00, chłopak nie mógł dłużej spać. W myślach słyszał tylko dwa słowa: Melody i Johnny. Nie mógł tego wytrzymać. By chociaż na chwilę przestać myśleć o parze, poszedł do toalety i kilkakrotnie przemył twarz zimną wodą. Następnie rozebrał się i nagi stanął na chodniku obok prysznica. Spojrzał kilka razy w sufit, jakby czegoś tam szukał. Następnie spuścił głowę, wszedł do kabiny, zasunął drzwiczki i odkręcił prysznic. Strumień letniej wody oblał ciało chłopaka. Tony poczuł, jak jego mięśnie rozluźniają się, a on sam się odpręża. Jego włosy oklapły, co nieco go zdenerwowało, ponieważ zmoczona grzywa oklapła mu prosto na oczy. Odgarnął ją ruchem ręki, po czym sięgnął po żel i posmarował nim ciało. Następnie spłukał ową substancję. Kiedy się umył stanął ponownie pod strumieniem wody, nastawiając tylko plecy. Poczuł, jak woda uderza o jego tylną część ciała. Zrobiło mu się przyjemnie. Wyobraził sobie, że ktoś właśnie robi mu masaż. Zamknął oczu i zagłębił się w myślach. Kiedy otworzył powieki, zakręcił wodę, złapał za uchwyty i rozsunął drzwiczki. Wyszedł z kabiny z postanowieniem, że nie będzie przejmował się Johnnym. Chwycił za ręcznik i okrył nim dolną część ciała. Półnagi w samym ręczniku wyszedł z łazienki, pozostawiając swoje stare ubrania na małym krzesełku obok prysznica.

Przechodzący korytarzem Howard natychmiast zauważył nieubranego syna i zwrócił mu uwagę.

- Może byś się ubrał?

Tony jednak przemilczał wypowiedź ojca. Minął go i wszedł do swojego pokoju. Tam ubrał się w czyste ubrania i pozostał w pomieszczeniu do południa.

Kilka godzin później...

Zbliżała się godzina 14.00. Do balu pozostało niewiele czasu. Brunet ubrał garnitur i stanął przed wielkim lustrem, które wisiało na jego szafie. Zawiązał krawat, ale nie czuł się w nim zbyt dobrze. Mimo wszystko wziął głęboki oddech, schował do kieszeni telefon i paczkę chusteczek i opuścił pokój. Zszedł na dół. Ubierał buty i po chwili miał opuścić willę, kiedy obok niego stanął Howard.

- Dokąd wychodzisz? - spytał widząc syna elegancko ubranego.
- Na szkolny bal. - odburknął, nie patrząc ojcu w oczy.
- Nic mi nie powiedziałeś...
- Nie chciałem, byś zepsuł mi ten dzień. - nadal był pochylony nad wiązanym butem.

W końcu Tony wstał, poprawił marynarkę i odwrócił się do wyjścia. Zrobił kilka kroków, a po chwili usłyszał głos ojca.

- Krawat!
- Co? - odwrócił się.
- Krawat.

Howard podszedł do syna i poprawił mu ową część garderoby, dodatkowo ją poluzowując. Kiedy skończył, Tony spytał nieco zdziwiony:

- Dlaczego to robisz?
- A niby czemu miałbym tego nie robić? Jesteś moim synem, idziesz na bal i musisz dobrze wyglądać.

Brunet chciał coś jeszcze powiedzieć, ale się powstrzymał i bez oficjalnego pożegnania opuścił willę. Howard odetchnął. Spodziewał się, że syn znowu będzie się awanturował i nie będzie go słuchać. Mile się zdziwił, że Tony tak zareagował. Wiedział jednak, że chłopaka za bardzo pochłonęła myśl o balu i tylko o tym teraz myślał.

Przed willą...

Pani Roberta wraz z synem Rhodey'em podjechali pod willę. Młody Stark już na nich czekał. Wsiadł do czarnego Opla i odjechali.

- Czy mam potem was odebrać? - spytała kobieta w czasie drogi.
- Nie, nie trzeba. Bal kończy się o 22.00, nauczyciele pozwolili nam wrócić samemu.
- No dobrze, tylko zadzwońcie do mnie, jak będziecie już wracać.
- Nie ma sprawy.

Po chwili cała trójka znalazła się pod Akademia Jutra.

- Dzięki za podwiezienie, kocham cię mamo. - Rhodey cmoknął kobietę w policzek, co miło ją zaskoczyło i pożegnał się z nią.

Chłopcy wysiedli z samochodu i stanęli przed budynkiem.

- Gotowy? - spytał bruneta.
- Gotowy. - odpowiedział śmiało, po czym weszli do środka.


___________________

*Melly, Melodia. - tak pieszczotliwie Whitney nazywa Melody. 

Co do rozdziału, może nie jest idealną pierwszą częścią zakańczającą serię, ale naprawdę się starałam. Zapewniam was, że oficjalne zakończenie pojawi się we czwartek.

I teraz taka mała informacja... niedługo szkoła. Mnie czeka pierwsza klasa liceum O.O i przeglądając wstępny plan zauważyłam, że będę mieć nawet 8 lekcji (dlaczego!?) :(

Dlatego też nie wiem, w jakim odstępie czasowym będą pojawiać się kolejne rozdziały. Postaram się dawać po 2 rozdziały na tydzień, ewentualnie po 3, jak da radę. Mam nadzieję, że szkoła nie zabierze wam tyle czasu i będziecie tutaj wpadać i dalej komentować moje opowiadania :)

Póki co dziękuję, że jesteście i dajecie mi tę szansę dzielenia się moją wyobraźnią. :)

+ możecie spokojnie dawać linki w komentarzach pod rozdziałami. Nie uznaję tego jako spam, każdy chce się czymś dzielić, a przecież nic się nie stanie, jak kiedyś się zareklamujecie.




21 komentarzy:

  1. No to będziesz w liceum. Powodzenia. A na jaki profil? Obecnie też jestem licealistką . Teraz druga klasa profilu humanisty ;)

    A jeśli chodzi o rozdział . Świetnie ci to wyszło . Bal będzie niezapomniany, a Johnny jest zazdrosny o Melody. A może to zwykła nienawiść . Informuj mnie, jak dodasz kolejny rozdział .
    U mnie pojawiła się nowa notka

    unprotected-colia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. kkaarroolliinnaa325 sierpnia, 2014

    Po prostu genialny rozdział! Aż sama się dziwię, że jestem aż tak zadowolona z tego rozdziału! Nie, że ty genialnie nie piszesz, wręcz przeciwnie! Z jeszcze większą niecierpliwością wyczekuję tego ostatniego rozdziału. I bardzo spodobał mi się moment, kiedy Johnny i Tony o mały włos się nie pobili!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! Hahaha! Czekać tyle dni i się w końcu doczekać! <3 Zastanawia mnie finał. A ten Johnny niech sam nie wchodzi w paradę Starkowi, bo on tu jeszcze coś namiesza!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszę też w imieniu Skanera, ale on też da tu swojego koma. Rozdział genialny kochanie :*
    Czekam na rozwinięcie wątku Johnny'ego i Melody oraz wątku Johnny'ego i Tony'ego, bo te dwie postacie coś czuję, staną się wrogami :P I ten no... tyle czekać do czwartku!? No nie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam remont w chałupie i nie mam zbytnio czasu pisać :p I jeszcze też musi być wena, chociaż pomysł jakiś jest na końcówkę, to i tak nie wiem, jak napisać ten "najlepszy" rozdział. : /

      A co do obu wątków, to bądź pewien, że je rozwinę ;)

      Usuń
  5. Wincenty van Wincent25 sierpnia, 2014

    Dostałem linka do tego bloga na jakims innym... i chyba zacznę go czytać :D
    Fajne opowiadania, trochę akcji jest, a to lubię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra teraz mój indywidualny kom xD Rozdział zaje... oh wiesz kochana jaki ;) I właśnie teraz sobie uświadomiłem, że nie spytałem ciebie, na jaki kierunek sie wybierasz. Ale jak humanistka, to te rozdziały ci posłużą :D co do rozdziały to jak zawsze super, ale myślę, że końcówka serii będzie naj naj naj rozdziałem ze wszystkich. Już tym dowiodłaś. I bardzo zaciekawiła mnie ta spina pomiędzy Johnny'm a Tony'm. Kurde! Czekam do czwartku, ale może dasz jakiś przedsmak ostatniego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może dodam fragment nowego rozdziału przed jego premierą. Nie obiecuję.

      Usuń
  7. Co za bombowy rozdział,mówię serio!:-D Ale ten cały Johnny normalnie wyprowadził mnie z równowagi! Sama mam ochotę go walnąć! Co on taki nerwowy?!:-P No i tak szczerze,dobrze tak Tony'emu! Ma za swoje! Taka fajna ta Melody,a ja nie wiem na co on czekał! A co u Pepper? Tez jestem bardzo ciekawa!:-) no nic pozostaje mi tylko czekać! To będzie extra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Pepper też będzie nieco głośno w 2 serii. A co do zachowania Johnny'ego, chyba znalazł sobie konkurenta :P

      Usuń
    2. W to nie wątpie! To będzie dopiero ciekawe:-D

      Usuń
  8. Super mega odjazd! Chyba jeden z nielicznych rozdziałów, gdzie nie było nic o Pepper.. kij z tym. :p Ogółem bardzo podoba mi się wprowadzenie. Nie wiem dlaczego, ale czuję się tak, jakbyś zakańczała swoje opowiadania. :( Chociaż wiem, ze będą też kolejne serie (i nie skończy się tylko na 2) ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uhuu! @Wincenty van Wincent witamy na pokładzie! A miałem to napisać już wcześniej: super, że dodałaś piosenkę IM:AA, bo nawet nie słyszałem jej całej nigdy O.o a teraz już nawet ją spiewam w domu całą xD fajnie, jakbyś dała tekst na blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku jak super! Jest nowy rozdział! Naprawdę mi się on spodobał. I serio idziesz teraz do liceum? O współczuję, ja dopiero gimnazjum zaczynam...

    OdpowiedzUsuń
  11. Fanka Melody25 sierpnia, 2014

    Hmmm... co sadze o rozdziale? GENIALNY! Owszem zabrakło mi tu wspomnienia chociaż słowem o Pepper, ale ten rozdział nie jest ostatni, więc tak naprawdę nie ma co doszukiwać się tego błędu. Jestem ciekawa zakończenia, chociaż domyślam się (jak każdy chyba), że Tony i Melody będą razem. Mimo wszystko czekam z niecierpliwością do czwartku!

    OdpowiedzUsuń
  12. Traktuję ten rozdział jako przejściowy, jako zapowiedź czegoś większego. Nic w zasadzie się nie działo, a zaciekawiłaś mnie tylko wątkiem Johnny'ego i Tony'ego. Trochę mnie dziwi, że młody Stark przejmuje się bardziej Melody i Johnny'm niż eksperymentem jego ojca i wypdkiem matki. Niby jest zwykłym nastolatkiem, ale to też superbohater, więc... XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej akcji i jej kontynuację pozostawiłam na rozdział 15 oraz 2 serię ;)

      Usuń
  13. Hejka,. U mnie nowa notka. Zapraszam ;)
    Ps: Sorka za SPAM

    http://unprotected-colia.blogspot.com/2014/08/kartka-z-dziennika-andre-bolesne.html

    OdpowiedzUsuń