piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 12

Tony następnego dnia udał się do zbrojowni i ponownie założył zbroję zwiadowczą. Tym razem wybrał się do Stark International, by tam zdobyć brakujące akta dot. jego matki. Myśl o tym, że informacje znalezione w firmie mogą go zszokować powodowały u chłopaka niepokój i lęk. O mały włos przez swoja dekoncentrację nie został zdemaskowany przez Stane'a, który akurat wtedy znajdował się w gabinecie Howarda.

Tony nawet się nie zastanawiał, co robi w tym pomieszczeniu Obadiah. Jedynym jego celem, było wykraść dane, a następnie zmyć się z firmy, jak najszybciej. Kiedy nazywany przez chłopaka "łysol" opuścił gabinet, młody Stark podszedł do komputera i włożył pendrive'a. Nie było problemem złamanie hasła do laptopa. Howard słynął z tego, iż rzadko zabezpieczał swój komputer, rzadko zmieniając dane.

Kiedy pendrive pobrał wszystkie potrzebne pliki, chłopak udał się do domu. Nieco zmęczony znalazł w sobie jeszcze trochę energii, by przejrzeć zdobyte dokumenty.

~*~

Pepper i Rhodey mieli właśnie przerwę. Jak zwykle w wolnych chwilach, wybrali się na szkolny dach. Tym razem byli sami...

- Martwię się o Tony'ego..- rzekła rudowłosa.
- Niby dlaczego? Poleciał tylko do Stark International. Nic mu nie grozi.
- Może i nie grozi, ale mam przeczucie, że Tony niedługo będzie nas potrzebował.
- W jakim sensie mam rozumieć twoją wypowiedź?
- Po co on tam poleciał? - spytała.
- Dowiedzieć się czegoś o swojej matce.
- Widzisz? Jeżeli dowie się prawdy, dozna szoku, a wtedy będzie potrzebował nas - przyjaciół.
- Nie rozumiem ciebie. Teraz gadasz tak, jakbyś się o niego martwiła, a jeszcze wczoraj zgrywałaś wkurzoną. 
- Bo tak było.
- Zdecyduj się w końcu: chcesz być jego przyjaciółką, czy dziewczyną?
- A jak myślisz!?
- Eh...
- To wcale nie jest takie proste, na jakie wygląda!
- Niby czemu? Powiedz mu prawdę i tyle..
- Ah tak!? To ty też przyznaj się Melody, że ci się podoba!
- Właśnie! I tu jest różnica Pepper: ona mi się tylko podoba, nie jestem w niej zakochany.
- Wcześniej mówiłeś co innego.
- Ludzie się zmieniają. - odrzekł, po czym chwycił dziewczynę za rękę. - Chodź już. Dzwonek dzwonił 2 minuty temu...

~*~


Tony wziął laptop i położył go na swoich kolanach. Następnie powoli otworzył klapkę. Jego oddechy stawały się coraz częstsze, był coraz bardziej niespokojny. Nie wiedział, co go za chwilę spotka, miał jednak nadzieję, że nie dobije go to jeszcze bardziej. Sama świadomość tego, iż jego ojciec nie był z nim do końca szczery, przytłaczała go.

Chłopak otworzył pierwszy z folderów, ale znalazł tam tylko dane osobowe Marii. Kliknął więc na drugi. Tam było już... ciekawiej?

Również niewiele się dowiedział. Doczytał tylko tyle, iż Maria pracowała w Stark International w latach 1990-1995.

- Całe pobieranie na marne!? Przecież tyle się starałem! - chłopak miał ochotę rzucić laptopem, ale dostrzegł jeszcze jeden folder. Był bez nazwy, co zadziwiło trochę bruneta. Postanowił sprawdzić i ten plik...

Otworzył go. Z lekkim przerażeniem przeczytał tytuł wyświetlonego dokumentu:

Wypadek 1998

Podczas badań nad sztuczną inteligencją i sztucznym przekazywaniem DNA doszło do wypadku. Dwaj naukowcy: Howard i Edward poszukiwali człowieka, który zechciałby zostać ich królikiem doświadczalnym. Nikt jednak się nie odważył. Obydwoje pochłonięci owymi badaniami, które później nazwali projektem Venix wzięli za królika doświadczalnego małego, zaledwie kilkumiesięcznego bobaska. Jego tożsamość nie została ujawniona, wiadome jest jednak, iż podczas testów serce dziecka przestało bić. Według zdobytych informacji, dziecko udało się uratować, uprzednio wszczepiając mu rozrusznik sercowy, by mogło przeżyć.

Po wypadku naukowcy, jak i firma Stark International zaprzestała badań nad sztuczną inteligencją oraz DNA.

Tony przeczytawszy te informacje doznał szoku. Coś mocno zdusiło go w gardle i nie mógł wykrztusić ani słowa. 

- Przecież opis tego dziecka... rozrusznik... to... to na pewno ja! - chłopak położył rękę na swoim implancie. Nie mógł uwierzyć, że jest skazany na mechaniczne serce do końca życia, przez... własnego ojca. Zacisnął pięści oraz wargi i ledwo powstrzymał się od płaczu. Nie wiedział, dlaczego tak reagował. Pogodził się ze swoją "innością". Mimo wszystko odczuwał ból. Znowu odczuł, że nienawidzi ojca.

~*~

Tymczasem Melody obudziła się. Wodząc wzrokiem, uświadomiła sobie, że jest w swoim pokoju. Nie wiedziała, jak się w nim znalazła. Pamiętała tylko, jak poprzedniej nocy, a właściwie jeszcze wieczora wystraszyła się listu i dziwnego napisu na oknie. Zaniepokojona i nieco zmieszana opuściła pokój i niepewnym krokiem przemierzyła korytarz, prowadzący do kuchni. Kiedy weszła do pomieszczenia, odetchnęła z ulgą. Napisu już nie było.

- Cześć kochanie. - odezwał się ktoś kobiecym głosem.
- Mama? - spytała niepewnie, nie odwracając się.
- Córuś, tu jestem. - zaśmiała się, dając znak, by dziewczyna jednak się odwróciła.
- Przepraszam, ja... jestem niewyspana.
- Widzę. Masz straszne wory pod oczami. Zresztą nie dziwię się. Gdyby nie to, że wróciłam w srodku nocy, spałabyś tutaj nadal. - zachichotała. 
- Czyli ty mnie zaniosłaś?
- Oj kochanie, nie pamiętasz już? Obudziłam cię. Ty trzymałaś mnie za rękę i sama zaciągnęłaś do swojego pokoju. Majaczyłaś coś o jakimś napisie i kopercie, ale nie mogłam cię zrozumieć.
- To zapewne sen... - odparła, chcąc o tym jak najszybciej zapomnieć i dłużej się nie zamartwiać.

~*~

Tony odłożył laptopa na stół. Znajdował się właśnie w kuchni. Nagle wstał od stołu i zbliżył się do butelki z wodą gazowaną, stojącą na parapecie. Wlał owej cieczy tak z pół szklanki i jednym tchem wypił do dna. Następnie odstawił szklankę do zlewu i włożył ręce do kieszeni. Odwrócił się tyłem do blatu i oparł się o niego. Spuściwszy głowę rozmyślał, jak "zaatakować" ojca i wytknąć mu wszystkie błędy. 

Z niecierpliwością wyczekiwał na powrót Howarda. Jego niebieskie oczy były szklące. Czuł, jak z każdą chwilą co raz bardziej zamazuje mu się obraz. Napływających łez z każdą chwilą było więcej. 

W końcu doczekał się powrotu ojca. Nie odważył się jednak podejść do niego i jakkolwiek zagadać. Wolał poczekać, aż ojciec zmięknie i sam zaprosi go na rozmowę... 

~*~

Melody zapomniała o swoich obawach. Dalej się przejmowała, ale to tyczyło się Starka, który od ich pierwszego pocałunku nie odezwał się do niej ani razu. Poza małą wpadka na korytarzu, gdzie wysilił się i krzyknął groźne "uważaj". Dziewczyna nie rozumiała postępowania bruneta. Najpierw spontanicznie ją całuje, a potem jej unika? Czy taki jest prawdziwy Tony Stark? Nie wiedziała. I nie umiała odpowiedzieć sobie na to nurtujące pytanie. Teraz marzyła tylko o jednym: by chłopak się do niej odezwał i dał jej do zrozumienia, że między nimi jest wszystko ok.

 ~*~

Akademia Jutra następnego dnia...


Melody niespokojnym krokiem przemierzała szkolny korytarz. Była trochę nieobecna i zamyślona. Teraz myślała tylko o Tony'm, o tym by z nim porozmawiać i w końcu dowiedzieć się, czy ten pocałunek, to tylko nagły przypływ hormonów, czy rzeczywiście coś więcej. W końcu zatrzymała się przy swojej szafce. Otworzyła ją i spojrzała na drzwiczki. Po ich wewnętrznej stronie miała dwa przyklejone zdjęcia: jedno obrazujące ją i Whitney, drugie zaś przyjacielski uścisk ze Starkiem. Westchnęła ciężko i zamknęła szafkę. Następnie udała się do klasy, cały czas mając spuszczoną głowę.

Na owej lekcji, a była to biologia, usiadła obok Tony'ego. Spoglądała na niego kątem oka i zauważyła, że chłopak wygląda na bardzo przytłoczonego. Miała ochotę zagadać, ale zważywszy na trwającą lekcję, zostawiła to na później.

Tony natomiast bazgrolił coś na kartce, podparty prawą ręką. Nie zauważył nawet, że usiadła obok niego Melody, chociaż było to oczywiste, bo od pewnego czasu siedzieli razem na wszystkich lekcjach. Chłopak ewidentnie nie był zainteresowany lekcją. Myślał tylko, jak się stąd wyrwać. Miał ochotę w tym momencie założyć jakąś zbroję, wzbić się wysoko w niebo i rozbłysnąć repulsorami dookoła, dając odpust targającym go emocjom.

Kiedy tylko rozbrzmiał dźwięk dzwonka, Tony szybkim krokiem opuścił klasę i pobiegł na dach. Za nim ruszyła Melody.

- Tony! - krzyknęła do bruneta. Odwrócił się.
- Melody, nie mam teraz czasu.
- Chciałabym tylko coś wiedzieć.
- Nie teraz.
- Ale to ważne...
- Nie teraz! Dotarło!? - wykrzyczał jej prosto w oczy. Uspokoił się nieco, kiedy zauważył, że dziewczyna posmutniała.
- Co się z tobą stało... - wypowiedziała i zbiegła z dachu ponownie do szkoły.

Chłopak nawet nie myślał o tym, że zranił nieco dziewczynę tymi słowami. To, co obecnie działo się w jego życiu było nie do opisania. Ten ból, niedowierzanie, zraniona miłość i brak zaufania... Brunet sam się sobie dziwił, iż jeszcze nie pomyślał o samobójstwie. Albo chociażby okaleczeniu własnego... ciała?

~*~

Późnym wieczorem młody Stark wrócił do domu. W willi czekał na niego Howard, który niczego się nie spodziewał. Przygotował dla syna jego ulubiona potrawę: kurczaka w papryce i tylko czekał, aż syn pojawi się w kuchni, przywołany zapachem pysznej potrawy.

- Tony, to ty? - spytał wychylając się z kuchni.

Chłopak wszedł do pomieszczenia, jednak nie odezwał się słowem. Usiadł na krześle, założył ręce na torsie i spuścił głowę, swój wzrok wtapiając w stół.

- Tony, synu, w porządku?

Nadal milczał.

- Tony? - ojciec podniósł głos.

Chłopak wstał, spuścił ręce i spojrzał zabójczym wzrokiem w stronę mężczyzny.

- To ty mi to zrobiłeś draniu! - syknął.
- Ale o co ci chodzi? - Zmarszczył czoło. Howardowi nie spodobało się zachowanie syna.
- To przez ciebie mam rozrusznik! To ty mnie niemal nie zabiłeś!
- Uspokój się Tony, to nie jest tak, jak myślisz.
- Okłamałeś mnie tato! Nie powiedziałeś mi prawdy! O mojej matce też skłamałeś? - krzyczał przez łzy nastolatek.

Howard doznał wewnętrznego szoku. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć, jak się zachować. Po raz pierwszy w życiu ktoś ośmielił się wytknąć jego wszystkie błędy w ten sposób. Błędy, do których aż strach było się przyznać.

Tony rozpłakał się jak dziecko. Ponownie. Nie chciał tego, ale mimowolnie tak się zachował. Mimowolnie i dosłownie... ryczał. Ojciec próbował go uspokoić, ale chłopak nie dawał mu na to żadnych szans.

- Nienawidzę cię! - głośnym krzykiem opuścił kuchnię, biegnąc do swojego pokoju, gdzie zamknął się na klucz i został sam. I chyba tego najbardziej teraz potrzebował - samotności. Kiedy w miarę się uspokoił, a jego łzy przestały się ronić, podszedł do lustra. Spojrzał w swoje odbicie z niedowierzaniem. Był czerwony, jak burak, oczy nie dość, że były szklące, to jeszcze nieźle przekrwione. W końcu odczuł też silny ból głowy. Tak... zdecydowanie za dużo płakał. Położył się  z powrotem na łóżku i nakrył się kocem. Słyszał, jak jego ojciec dobijał się do drzwi. Nie reagował. Nie chciał i nie musiał tego robić.

~*~

Melody właśnie skończyła dodatkowe zajęcia, które zawsze odbywały się we środy. Kiedy spojrzała na zegarek, dochodziła godzina 17.00. Dziewczyna zgłodniała nieco i wybrała się do przydrożnej restauracji. Tam zamówiła jedzenie na wynos: kebaba w bułce i udała się do domu. 

Tymczasem na jednym z wieżowców stał Duch. Bacznie obserwował dziewczynę poprzez kamerę, dzięki której mógł swobodnie przybliżać i oddalać obraz na sporą odległość. Zdziwiło go trochę, iż w pobliżu szatynki nie było Starka, ale głównie chodziło o dziewczynę. Na niej zarobił już milion, a reszta wypłaty czeka.

- Szykuj kaskę Stane... - powtarzał sobie na głos, zacierając ręce. Był z siebie dumny. Właśnie za błahostkę udało mu się zarobić niezła sumkę...

Niczego niepodejrzewająca dziewczyna przemierzała kolejne ulice i uliczki. Kiedy w końcu zatrzymała się na przejściu dla pieszych obok swojego domu, obejrzała się za siebie. Usłyszała jakiś szelest w krzakach. Nieco ją to zaniepokoiło. Było bowiem bezwietrznie...

Podeszła bliżej. Nie zauważyła jednak nic dziwnego. Wzruszyła ramionami i udała się do domu. Zanim jednak weszła do budynku, zaczepił ją jakiś mężczyzna w kapturze, twierdząc, że ma dla niej ważny list od innej osoby. Dziewczyna bez zastrzeżeń odebrała list, podziękowała serdecznie i weszła do środka, a owy mężczyzna zniknął. Po chwili znalazł się na dachu domu Melody i ściągnął kaptur. Założył na oczy specjalną kamerę i przykucnąwszy obserwował nastolatkę.

~*~

Po całodniowej obserwacji, Duch wrócił do Stark International, gdzie za biurkiem prezesa firmy, jak zwykle ujrzał Stane'a.

- Jakieś postępy?
- Raczej braki. Stark przestał kręcić się koło dziewczyny.
- Hymmmm... pewnie się o coś pokłócili. Obserwuj ich dalej.
- A tak właściwie, po co to robię? Znaczy, ja dla pieniędzy, ale ty?
- Mój drogi Duchu... mam swoje powody.
- Niby jakie? - wyśmiał go.
- Jestem rządny władzy. Kiedy postraszymy Starków, oddadzą mi firmę w całości.
- To nie lepiej byłoby zrobić coś jednemu ze Starków?
- To kury znoszące złote jaja. Dodatkowo jest to mała zemsta z przeszłości...
- Czyli? Chcę wiedzieć.
- Dowiesz się niebawem.

~*~

Pepper i Rhodey przebywali właśnie w domu Rhodes'ów.

- Nic nie zjedliście... - oznajmiła mama Rhodey'ego, zbierając talerze.
- Nie jesteśmy głodni. - odpowiedziała Pepp.
- W takim razie trzeba było mi to powiedzieć, zanim wam nałożyłam...
- Mamo, daj nam spokój.
- Coś nie tak? - kobieta odłożyła talerze i usiadła do stołu.
- Tony. On ma problem, ale nie chce się nim podzielić. - wymamrotał czarnoskóry.
- Nie dziwię się. Tony od zawsze miał taki charakter. Bynajmniej pogorszyło się mu, kiedy jego matka... 
- Pani Rhodes, właściwie jak zginęła mama Tony'ego?
- W wypadku samochodowym. - spuściła głowę.

Kobieta skłamała. Sama przecież, jako prawniczka, pomagała zataić szczegóły sprawy. Na prośbę Howarda...

~*~

Jeszcze tego samego dnia, Tony powrócił do szkoły. W domu zorientował się, że w szafce zostawił stary plecak ze zbroją Mark 1. Był na siebie wściekły, ale wiedział, że musi tam iść. O dotrzymanie towarzystwa poprosił swoich przyjaciół...

- No nareszcie się odezwałeś! - rzekła uradowana Pepper.
- Ona ma racje. Stary! Martwiliśmy się o ciebie.
- Nie musicie się mną przejmować... - odparł smutnym głosem.
- Wszystko w porządku? - Pepper wyprzedziła Starka i zatrzymała się przed nim. Tony nawet nie spojrzał na dziewczynę i wymamrotał coś w stylu "tak, wszystko okey".

Kiedy trójka przyjaciół weszła do szkoły, Rhodey zauważył, że na tablicy ogłoszeń widnieje jakas kolorowa kartka.

- Nie było jej tu wcześniej... chyba. - pokręcił głową Rhodey.
- Tak tak nie było. - potwierdziła Pepper, czytając treść.
- Powiedzcie, jak skończycie czytać. - oznajmił Tony, który oparł się o ścianę i spuściwszy głowę, począł rozmyślać nad swoją mamą.









 
 








15 komentarzy:

  1. Super. Czekam na ciąg dalszy. Najbardziej ciekawi mnie, po co.Stane wynajął Ducha? Jaka zemsta? Tyle pytań a brak odpowiedzi , ale szkoda mi Tony'ego. I musiał sam się o tym dowiedzieć , jak własny ojciec zniszczył mu życie .

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś na początku 2 serii będa wyjasnienia dot. Ducha i Stane'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A według planów to kiedy ma być kolejna seria?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dobrze pójdzie, nowa seria rozpocznie się od poniedziałku. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekają nas jeszcze 2 finałowe rozdziały + ten 13, który obecnie piszę i opublikuje go dziś wieczorem na 100%. Tak myślę, że do 20.00 sie wyrobię

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Tony:-( jak tak można? Ale to nie tłumaczy zachowania wobec Melody! Należą się jej wyjaśnienia!:-S No i co ten łysol kombinuje?!:-o. Rozdział oczywiście świetny,czekam na więcej!:-*

    OdpowiedzUsuń
  7. kkaarroolliinnaa322 sierpnia, 2014

    Nareszcie jest ten rozdział! Zaciekawiła mnie ta kartka, powiem szczerze. I straszliwie jest mi szkoda Tony'ego :( Mam nadzieję, że sprawa się rozwikła i będzie wszystko dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział jak zawsze :) Trochę jestem zszokowany, że opisałaś Tony'ego "ryczącego". Ja wiem, ze to go zabolało, ale on i tak nie zna chyba całej prawdy. Przecież to o jego matce?

    OdpowiedzUsuń
  9. Fanka Melody22 sierpnia, 2014

    Cały dzień wyczekiwałam na rozdział i teraz wyczekuję następnego! Mam nadzieję, że się pojawi. I aż jestem zniecierpliwiona, jak zakończysz pierwszą serię opowiadań!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeziu, jeziu, jeziu *.* KOCHAM CIĘ! Nie mogę się doczekać końcówki serii <3 Może dasz jakiś przedsmak tego, co się pojawi? : DD

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jak zwykle super. Jak poprzednicy, nie moge się doczekać końca serii i następnego rozdziału. Jestem również ciekawa, co takiego będzie w drugiej serii.

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdzie ten 13 rozdział nooo :( Kurde! Rozumiem jednak, że nie żyjesz opowiadaniami :P Rozdział 12 bardzo mnie zadziwił. Czekam na koniec serii z nieciepliwością < 3

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekamy, czekamy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Na pewno będzie nowy rozdział już dzisiaj? Czekam , jak wszyscy czytelnicy ;)

    OdpowiedzUsuń