wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 11

Dzisiejszy dzień nauki w Akademii Jutra rozpoczęliśmy od szkolnego apelu dla wszystkich uczniów. Dyrektorka szkoły wyszła na środek i ogłosiła parę ważnych spraw dotyczących zakończenia tegorocznego roku szkolnego, który zbliżał się nie ubłagalnie szybko. Szczególnie w pamięci zapadła mi wieść o hucznym zakończeniu nauki przez klasy trzecie.

- Oni będą mieć fajnie, a my dopiero za 2 lata... - rozpaczała Whitney.
- Warto poczekać. My też będziemy się świetnie bawić. - pocieszałam ją.

Niespodziewanie przyjaciółka szturchnęła mnie. Mruknęła coś w stylu "patrz kto idzie" i kazała mi się odwrócić. W naszym kierunku zmierzał Stark.

- Daj spokój Whitney. - odsunęłam się od niej i odeszłam w przeciwnym do chłopaka kierunku.

Tony nieco się zdziwił. Podszedł do blondyny i spytał, czy wszystko ze mną okey, ale ta tylko wzruszyła ramionami. Geniusz znowu znalazł się w sytuacji, gdzie nie potrafił nic zrozumieć...

- Dziewczyny... - wymamrotał, włożył ręce do kieszeni, wziął głęboki oddech i wyszedł z sali gimnastycznej.

Szedł tak przez szkolny korytarz, wpatrując się w swoje czerwone Air Maxy, jakby były one najciekawszą rzeczą na świecie. Nagle szturchnął kogoś wystającym zza jego tułowia łokciem.

- Uważaj! - rzucił w stronę osoby, a kiedy podniósł głowę zrobiło mu się głupio.
- To raczej ty powinieneś uważać. Jak już nad czymś dumasz, to przynajmniej patrz przed siebie! - usłyszał od Melody.

Dziewczyna odeszła. Podczas kolejnych lekcji, na których siedziała obok Starka nie odezwała się do niego ani słowem. On również milczał. Unikali siebie, jak tylko mogli. Czy to przez pocałunek? Zapewne tak... Melody chciała, by chłopak wykonał pierwszy ruch i do niej zagadał, marzyła również o tym pocałunku... ale nie pomyślała, że to zdarzenie może być takie tragiczne w skutkach. Nie wiedziała, jak dalej się to wszystko potoczy, ale żyła nadzieją, iż Tony w końcu przestanie milczeć i wyjaśni jej wszystko... z czasem.

~*~

Howard przebywał w domu. Przygotowywał się do jednej z najtrudniejszych sytuacji w jego życiu, a właściwie rozmowy - wyjawić Tony'emu całą prawdę. Nie tylko o jego matce, chociaż wiedział, że chłopak tylko tym będzie się interesował. Musiał mu również powiedzieć coś na temat reaktora łukowego, który trzyma go przy życiu. Chociaż dobrze wiedział, że Tony nie może znać prawdy...

Howard wypił ze 3 kawy, po czym walnął się na kanapę. Nic nie było w stanie go uspokoić: szarpały nim nerwy, był pełen obaw... wiedział, że może nie uchronić syna. W końcu przełamał się i postanowił: odpowie tylko na pytania zadane przez syna i skłamie. Nie będzie się wychylać. Nie chciałby go stracić...

Kilka godzin później...
Spojrzał na zegarek. Dochodziła godzina 15.00. Zerwał się z kanapy i szybkim krokiem poszedł po samochód. Wiedział, że Tony kończy szkołę równo o trzeciej. Chciał go z niej odebrać. Załagodzić trochę sytuację...
Akademia Jutra...
 Lekcje dobiegły końca. Tony jak zwykle, zanim opuścił szkolny budynek, podszedł do swojej szafki, tam wymienił plecaki, na ten ze zbroją i wyszedł. Tym razem bez słowa, bez towarzystwa Rhodey'ego i Pepper, bez widzenia się z Melody...

Kiedy stał przed budynkiem i wpatrywał się w bezchmurne niebo, usłyszał znajomy klakson. Opuścił głowę i spojrzał nieco w lewo. Zdziwił się na widok czerwonego Ferrari.

- Tata? - podszedł do samochodu i powiedział przez szybę.
- Wsiadaj synu, zabieram cię do domu.
- Co ci się stało, że po mnie przyjechałeś? - dopytywał.
- Już kiedyś po ciebie przyjeżdżałem, co w tym dziwnego?
- To, że zrobiłeś sobie w tym przerwę... z rok?
- Za bardzo zaangażowałem się w życie firmy. Wiesz, jak było...
- Ehem... a masz dzisiaj czas? Czeka nas rozmowa, pamiętasz?
- Tony, ja...
- Nie chcę tego odkładać! Nie pytałem przez 11 lat!
- To dlaczego nagle musisz spytać? - zmarszczył czoło Howard.
- Bo muszę wiedzieć!
- Nic nie musisz Tony! Twoja matka zginęła w wypadku samochodowym! - mężczyzna odczuł ulgę, a jednocześnie niepokój, ponieważ skłamał.

Młody Stark zamilkł. "Zginęła w wypadku.." - powtórzył kilkakrotnie, jakby ta informacja nie do końca do niego docierała.

- Czyli teraz już wiem... - pogrążył się w smutku.

Howard widząc wyraz twarzy syna, oznajmił iż pojadą do KFC - ulubionej restauracji Starka. Chłopakowi od razu poprawił się humor.

Kiedy byli już na miejscu, zajęli stolik i czekali na zamówione dwie tortille.

~*~
- Już ci lepiej? 
- Tak... chyba tak.
- Pepp, będzie wszystko dobrze! - pocieszała mnie Scarlet.
- Myślisz?
- No jasne! Przyjaźń też jest wartościowa i to jak bardzo!
- Ale miłość... jeszcze bardziej!
- Daj Tony'emu wolną rękę. Nie zakocha się w tobie na siłę, chociażbyś tego chciała. Odpuść chociaż trochę... przynajmniej nie histeryzuj.
- Dzięki za szczerość. - naburmuszyłam się.
- Luuuz! - uśmiechnęła się. - To co wracamy do oglądania tego filmu "Szczęki"?
- Yhym... sama jestem ciekawa, jak to się wszystko potoczy...
~*~
- I jak smakowało? - dopytywał Howard.
- Dawno nie jadłem takiej dobrej tortilli. - poklepywałem brzuch jednocześnie biorąc łyk Coca-Coli.
- To dobrze. - uśmiechnął się do mnie, po czym wyciągnął kluczyki i otworzył samochód. - A teraz do domu.
Po kilku minutach byliśmy już w willi. Mój tata zaraz po wejściu poszedł się umyć, a potem spać. Ja natomiast poszedłem do swojego pokoju. Walnąłem się na łóżko. Mimo dzisiejszego dnia, który był jednym z tych lepszych, nie do końca czułem się szczęśliwy. Widziałem, jak mój tata zachowywał się dziwnie. Jak tylko wspominałem o mamie... rozumiem, że nie chciał o tym mówić!

~*~

Ojciec już spał. Wiedziałem, że nie mówił mi całej prawdy. Tak przeczuwałem. Wiedziałem też, że jeżeli chcę się czegoś więcej dowiedzieć o swojej matce, muszę poszperać w bazie danych T.A.R.C.Z.Y. lub w Stark International. Potrzebowałem do tego Pepper... I zbroi zwiadowczej.

Z rana, dnia następnego, jak zwykle wyszykowałem się do szkoły. Wcale nie miałem zamiaru iść na lekcje, ale by nie wzbudzać podejrzeń u ojca, musiałem zachowywać się, jak każdego dnia. Wziąłem ze sobą również szkolny plecak. Pusty - to fakt. Ale czego się nie robi dla prawdy?

Przez cała drogę do zbrojowni rozmyślałem, jak udało mi się skłonić Pepper do pomocy. I nie miała co do tego żadnych zastrzeżeń. Zdziwiło mnie jej zachowanie, ale jednocześnie starałem się wykorzystać jej obecność i nie zastanawiać się nad szczegółami.

Kiedy znalazłem się przed głównym wejściem do zbrojowni, ujrzałem dziewczynę.

- Wchodzimy? - spytałem, ale milczała.

Wzruszyłem ramionami i wpisałem kod. Drzwi otworzyły się. Weszliśmy do środka.

Naszym oczom ukazał się szeroki na całą długość jednej ze ścian komputer. Jego ekran świecił tak jasnym blaskiem, że nie musieliśmy zapalać światła. Dziewczyna natychmiast podeszła do urządzenia.

- Jaki jest kod aktywacyjny? - spytała.
- Proszę? - niedosłyszałem.
- Kod aktywacyjny.
- Stark 02. Nadal się gniewasz? - zmieniłem temat.

Pepper milczała. Poczuła kluchę w gardle. Od płaczu powstrzymywała się jak tylko mogła. Tony nie wytrzymał.

- Do jasnej cholery, powiesz mi w końcu!? To przeze mnie!?
- Tak... znaczy nie... znaczy
- Co znaczy!? - chłopak podszedł do niej i położył swoje ręce na jej ramionach.
- Ja nie mogę ci... - zacisnęła wargi. - Wracajmy do pracy. - poruszyła ramionami dając znak, iż nie chce mieć kontaktu ze Starkiem.
- Jasne... - wycofał się, po czym podszedł do pancerze. - Lecę, a ty rób swoje. - oznajmił.

~*~

Howard wrócił wcześniej z firmy. Po raz pierwszy od bardzo dawna coś zaciągnęło go do kuchni. Nie czując większego zmęczenia pracą, zabrał się do pieczenia ciasta - wielbionego sernika przez obu Starków. 

Po około półtorej godzinie mężczyzna musiał odpocząć. Nie był zbyt dobrym kucharzem i zdarzało się, że i najłatwiejsze dania nie poszły po jego myśli. Aby odetchnąć postanowił na chwilkę przysiąść w salonie.

Kiedy wyszedł z kuchni zamarł.

- Witaj. - usłyszał tylko i otworzył szeroko buzię. Nic jednak nie odpowiedział.
- Jeszcze kilka dni temu nie byłeś zaskoczony na mój widok. - zaśmiał się złośliwie.
- Co ty tu robisz!? - w końcu wykrztusił z siebie.
- Odwiedziłem brata, co w tym dziwnego?
- Wynoś się stąd!
- Ło ho ho ho!... Nie tym tonem!
- A niby dlaczego? - zmarszczył brwi Howard.
- Mamy przecież wspólne plany Howardzie, musimy je zrealizować.
- Nie zgadzam się Edwardzie! Wycofuję się. Nie chcę mieć kłopotów.

Edward podszedł i złapał brata za kołnierz.

- Słuchaj no, jeżeli teraz się wycofasz, to twój synalek dowie się prawdy. A chyba tego nie chcesz...
- Grozisz mi?
- Informuję o warunkach umowy.

Howard zmarszczył czoło i obniży nieco ton głosu.

- Dobrze. Rozgość się.
- Poproszę herbatę. - wypowiedział dość szybko Edward.

Starkowi nie bardzo się to spodobało, ale nie miał innego wyjścia. Po zrobieniu owej herbaty przyniósł ją w filiżance ze złotą obwódką, odłożył na stolik i usiadł na przeciwko mężczyzny.

- A co do umowy... - zaczął gość. - Tony chyba powinien wiedzieć, skąd ma taki ładny reaktorek, prawda?

Prezes Stark International nie wytrzymał i podszedł do brata.

- Słuchaj no! Anthony nigdy się o niczym nie dowie, rozumiesz!?
- Tak jak wspomniałem, dzieciak powinien wiedzieć. Nie musi - ale powinien. Nie ukryjesz tego. Bynajmniej nie na zawsze.
- Skończ wreszcie! I się stąd wynoś! Zrywam naszą umowę! To moje ostateczne słowa!
- To twój najgorszy błąd w życiu Howardzie - mówił spokojnym głosem.
- Wynocha!

Howard złapał brata za fraki i wyrzucił go z domu. Mężczyzna poprawił tylko krawat i ze złośliwym uśmieszkiem opuścił dwór Starków.

~*~

- Masz coś? - dopytywał Stark, będąc kilkaset metrów nad ziemią.
- Chwilka... wcale nie tak łatwo jest się włamać do bazy T.A.R.C.Z.Y. - Dobra mam coś. - dodała po chwili.
- Dawaj!
- Wszystkie pliki ściągnęłam na twój główny komputer. Czekaj... mam! Według danych, twoja matka... - Pepper zawahała się.
- No mów!
- ... Zginęła w wypadku samochodowym.
- A więc mój tata mówił prawdę...
- Moment! - przerwała. - Pobierają się kolejne pliki! I też o twojej matce... Tony, będziesz musiał sam je przejrzeć. Jest ich dość sporo. To jakby zatajone pliki, do których nie miała dostępu policja.
- Tyle wystarczy. Polatam jeszcze trochę nad miastem, tak w ramach patrolu, czy gdzieś czasami A.I.M lub Magia nie atakują... potem wrócę. Możesz iść do domu. Dzięki za pomoc.
- Tony! - krzyknęła i zawahała się ponownie.
- Tak?
- Uważaj na siebie. - powiedziała już spokojniejszym głosem.
- Wszystko będzie dobrze. Przecież jestem Iron Man'em....

~*~

Howard po niespodziewanej wizycie brata był w szoku. Nerwy zaczęły nim władać, nie mógł nawet normalnie się napić. 

- Co ja zrobiłem... - oparł się o stół i spuścił głowę. Przypomniał sobie tę całą sytuację sprzed niespełna 16 lat...

Świat powitał kolejnego malca. I kolejnego z rodu Starków. Mały, niebieskooki brzdąc z niewielką czuprynką ciemnych włosków na główce uśmiechał się do świata. Był taki pogodny. Wszystko go interesowało, już od chwili jego narodzin. Malutkie niemowlę, zwane potocznie Tony'm Starkiem tętnił życiem. Nie wiedział jednak, co go spotka...

Malec miał może z 5-6 miesięcy. Howard wraz z Edwardem prowadzili właśnie badania nad sztuczną inteligencją i sztucznym przekazywaniem genów - w skrócie przekazywaniu DNA.

Obydwoje szukali kogoś, kto mógłby pomóc im w badaniach i zostać królikiem doświadczalnym. Nikt jednak nie chciał się na to zgodzić. Nawet ludzie - najbardziej zaufani Stark International nie wyrazili zgody. Mężczyźni byli zdruzgotani. Musieli przeprowadzić eksperyment. Ale na kim?

Edward podsunął pomysł, by wykorzystać niewinne niemowlę, które tylko niewinnym i cichym głosikiem dawało o sobie znać. Howard nie chciał się na to zgodzić. Nie miał jednak wyjścia...

Małemu Tony'emu wstrzyknęli próbkę z genami odpowiadającymi za inteligencję. Była to niewielka dawka...

Nagle serce malca przestało bić. Leżące na stole dziecko nie oddychało. Howard zrozpaczony począł reanimować. Nie dał jednak rady. Serce nie mogło zabić samo. A żadne elektrody nie pomagały.

W końcu zasilił implant i wszczepił go synowi. Co krótki czas implant musiał być wymieniany: reaktor szybko się wypalał, a sam implant musiał dostosowywać się do rozwoju dziecka: nie mógł być za mały i za duży. Po wielu kolejnych próbach, Howard znalazł rozwiązanie. Wszczepił implant, który rozwijał się wraz z jego synem. Rozwijał, aż do dziś.

Howard ocknął się, kiedy poczuł, jak ktoś położył mu rękę na ramieniu.

- Wszystko w porządku tato? - spytał zaniepokojony, wówczas już szesnastoletni Tony.
- Tak, wszystko jest... wszystko dobrze. Jestem tylko trochę zmęczony. Pozwól, że... - przerwał i wyszedł z pomieszczenia. Udał się do swojego domowego biura.

~*~

Tymczasem Melody przemierzała centrum Nowego Yorku. Wyszła właśnie od lekarza,u którego była załatwić leki dla swojej chorej na astmę mamy. Kiedy znalazła się na jednej z ulic otoczonej starymi kamienicami, poczuła lekki dreszcz. Miała wrażenie, że ktoś ją śledzi. Wielokrotnie spoglądała za siebie, zatrzymywała się i wodziła wzrokiem wszędzie, gdzie tylko mogła. Nic jednak nie zauważyła. Nadal jednak czuła niepokój.

Kiedy znalazła się pod domem, weszła do niego szybko i zatrzasnęła za sobą drzwi. Następnie zamknęła je na patent i poszła do swojego pokoju.

Dzisiejszą noc miała spędzić sama. Sama, samiutka w średnim domu. Straszliwie bała się ciemności, dlatego też, gdziekolwiek się nie ruszyła, zmuszona była pozapalać wszystkie światła, które mijała na drodze. Kiedy znalazła się w kuchni, ujrzała pod drzwiami wejściowymi białą kopertę. Była czysta. Na ów kopercie nie widniał żaden napis, adres lub nadawca. Z lekkim przerażeniem otworzyła kopertę. Wyciągnęła z niej czerwoną kartkę. Rozłożyła ją. Z coraz bardziej narastającym przerażaniem czytała zawartość kartki.

Nie ukryjesz się przede mną!

Przeczytała. Upuściła kopertę wraz z kartką i przysłoniła dłońmi usta. Wytrzeszczyła szeroko oczy. Z ogromnym lękiem spoglądała na okno. Kiedy się tak w nie wpatrywała, dopiero dostrzegła napis.

Znam każdy twój ruch.

Opadła na kolana. Łzy napłynęły jej do oczu. Znajdowała się właśnie w niewesołej sytuacji. Groźby? A co będzie następne?

Wzięła telefon do ręki. Wykręciła numer. Usłyszała tylko sekretarkę i natychmiast się rozłączyła. Usiadła pod ścianą i podkuliła nogi pod brodę. Zapłakaną twarz ukryła w dłoniach.

~*~

- Jak tam nasz skarb? - dopytywał Stane tajemniczej osoby, która  ponownie ubrała się w szaro-białą szatę z kapturem. Tym razem osoba ta była uzbrojona.
- Dostała listy z pogróżkami. Niedługo przejdziemy do planu B.
- Świetnie. Jesteś jednym z moich najlepszych pracowników.
- Robię to tylko dla pieniędzy. Czysty biznes.
- Domyślam się, a więc powiedz mi przyjacielu, jak mam cię nazywać?
- Duch. - rzekł i zniknął.


______________


Blog ma niecałe dwa tygodnie (coś koło tego) i już stuknęło nam piękne półtora tysiąca. DZIĘKUJĘ!

Dzisiejszą notkę o dziwo pomogły mi napisać 2 odcinki IMAA, które jeszcze lecą na Disney XD :o

A mianowicie:
- Upadek Hammera
- Gniew Hulka

Niby rozdział nie ma żadnego powiązania, a jednak po obejrzeniu tych odcinków naszła mnie wena, na wprowadzenie trochę zamieszania i postraszenia bohaterów (tu mina diabła) :D

Za 2 dni (na bank) pojawi się 12 rozdział. I już zapowiadam, że niedługo żegnamy się z I serią opowiadań :( ah... jak ten czas leci...





21 komentarzy:

  1. Domyślacie się może, do kogo próbowała dodzwonić się Melody? I jak myślicie, czy Duch rzeczywiście zastrasza dziewczynę tylko dla pieniędzy? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale sie porobiło!!! Dzwoniła do Starka? Ale co z tym cholernym Duchem?! No i ojciec Tony'ego,jak on tak mógł?! Własnemu dziecku?!... Kurde mam normalnie 1000 pytań odnośnie tego opowiadania! Niech jak najszybcej minął te dwa dni do kolejnego rozdziału! Podsumowujac:rozdział świetny:-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! I tu cię mam :P

      Nie dzwoniła do Starka, chociaż zapewne wszyscy tak o tym myśleli. W moich myślach wykręciła numer do mamy, ale nie chciałam o tym wspominać, ponieważ ta informacja niczego by nie zmieniła i nie miałaby wpływu na opowiadanie.

      Usuń
    2. No rzeczywiście mnie masz,hehe:-P myślałam,że pogada z naszym geniuszem,chociaż i tak pewnie nie powiedziałaby mu prawdy:-D

      Usuń
  3. Tego się po Howardzie nie spodziewałam, ale bardziej zastanawia mnie, dlaczego nie miał wyboru. Do tego, z jakiego powodu Stane uwziął się na Melody? Zapewne jest to powiązane ze Starkiem, a widział ich razem tylki raz, więc w sumie nie wie, czy są blisko związani. Czekam na drugą serię ze zniecierpliwieniem, skoro ma być więcej Iron Mana. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Wyłącz weryfikację obrazkową, mocno denerwuje XD

      Usuń
    2. Ahh... nie chcę zdradzać tego, dlaczego Stane się tak uwziął, bo to będzie opisane szczegółowo w 2 serii. Z kolei Howard z abardzo wciągna się w eksperymentowanie, dodatkowo Edward miał na niego wpływ, bo przecież to jego brat... Trochę może dziwnie zrobiłam, że Howarda przedstawiam jako kogoś złego, ale on przynajmniej tego wypadku żałuje.

      Usuń
  4. Super rozdział . Czekam na dawkę akcji ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kkaarroolliinnaa319 sierpnia, 2014

    Rozdział 11 najlepszy zaraz po rozdziale 5!

    OdpowiedzUsuń
  6. Duch? Skoro on coś kombinuje ze Stane'em (nawet dla szmalu) to i tak pewnie coś z tego wyniknie, bo to jes tpo to, by zwabić Tony'ego, a Tony to Iron Man, więc będzie mieć żelazo na karku :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow. Dosłownie. Tyle zwrotów akcji w jednym rozdziale? Czekam na kolejną notkę i na poczynania Tony'ego ws. jego matki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, chyba się stałam fejmem na tym blogu xD Oczywiście te słowa, to z przymrużeniem oka traktujcie ;) A tak poza tym, to super rozdział, niepokoją mi groźby skierowane do Melody.. Szkoda mi jej kurcze, nooo :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziwi mnie trochę zachowanie Pepper. Przecież ona sama nie wie czego chce! Najpierw opuszcza wspólny wypad z płaczem, potem nagle jest wszystko ok... Nie rozumiem jej :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie byłam na twoim blogu chyba odkąd opublikowałaś 3 rozdział ;o I teraz żałuję, że przegapiłam wszystko :( Na szczęscie powróciłam do czytania i znam już cała historię. Jest mi szkoda Melody, z tymi Melonami Stacey wyszło ;DD
    Czekam na kolejne rozdziały i nie wierzę, że zaraz koniec serii :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście (moje bynajmniej) to nie koniec opowiadań!

      Usuń
  11. super rozdział, zaciekawia mnie coraz bardziej postać Edwarda. Dlaczego on się tak zachowuje ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny, tak jak Anka czekam na akcję. Chociaż wstępnie mi ujawniłaś co się pojawi, to i tak jestem niecierpliwy i nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fanka Melody21 sierpnia, 2014

    Super rozdział! Fajnie, że go poleciłaś

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej jestem z msp. Czy mogę się podpisywać Melody? Też żałuję, że dawno tu nie zaglądałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że możesz :) Wszyscy możecie podpisywać się imionami bohaterów, tylko uzgodnijcie między sobą, kto jak się podpisuje :)

      Usuń