W pewnej chwili ujrzał dziewczynę. Otworzył lekko usta ze zdziwienia, po czym szybko je zamknął i szeroko się uśmiechnął. Tak zareagował na wygląd dziewczyny.
- Hej. - podeszła do niego i delikatnym ruchem ręki strąciła muchę siedzącą na ramieniu bruneta.
Teraz szatynka była już wystarczająco blisko, by móc przyjrzeć się jej ubiorowi. Miała na sobie zwiewną czerwoną sukienkę w groszki, sięgającą długością do jej kolan. Buty były białe na małej koturence. W takim wydaniu wyglądała bardzo dziewczęco i... seksownie. Przynajmniej dla Starka.
- Cześć. - odpowiedział jej po chwili namysłu. - Idziemy?
Nastolatka wzięła chłopaka pod rękę i weszła do budynku. Zaraz po wejściu musieli się zatrzymać. Kolejka do kasy była wyjątkowo długa.
- No super! Teraz sobie poczekamy...
- Może ja skoczę po coś do jedzenia?
- Okey. - chłopak złapał za rękę dziewczyny i na dłoń położył jej pieniądze.
- Co ty...
- Ja dzisiaj stawiam. - zacisnął jej pięść i kiwnął głową, że może już odejść.
Dziewczyna była trochę zdziwiona zachowaniem Starka, ale z drugiej strony taki postęp sytuacji bardzo jej się spodobał. Prawdziwy chłopak zapłacił za obojga!
Po kilkunastu minutach obydwoje spotkali się przy wejściu do sali.
- Starczyło ci pieniędzy?
- Tak. Dziękuję za...
- Nie ma za co! Chodźmy już.
Kiedy bilety zostały skasowane weszli do sali. Tony wybrał miejsca położone najdalej od ekranu - w ostatnim rzędzie. Okazało się, że jako jedyni mieli tam wykupione siedzenia.
- Nie za daleko?
- Jest super.
Usiedli obok siebie. Ze względu na wolne miejsca, rozłożyli się spokojnie na 4 siedzenia.
Jeszcze przed rozpoczęciem seansu Tony nabrał ochoty na popcorn.
- Może byś trochę oszczędzał, bo nie starczy dla mnie. - zaśmiała się szatynka.
- Spokojnie! Ja zjem tylko kilka...
Po kilku minutach seans się rozpoczął. Melody i Tony wpatrywali się w ekran z zaciekawieniem, a ich dłonie tylko wymacywały pudełka i znajdującego się w nim popcornu.
Nagle ich dłonie spotkały się. Spojrzeli na siebie i na swoje dłonie, które kurczowo się trzymały. Odskoczyli od siebie, jak poparzeni i powrócili do oglądania. Kątem oka zerkając na swoje osoby...
Po zakończonym seansie obydwoje wsiedli do limuzyny i odjechali do domu dziewczyny.
*w czasie drogi*
- Jak się dzisiaj bawiłaś? - spytał Tony kładąc rękę na udzie dziewczyny.
- Wspaniale. Film był fantastyczny!
- Cieszę się, że ci się podobał. Naprawdę nie miałem pojęcia, jaki wyprać repertuar.
- Jednak nasze wspólne zainteresowania pomogły rozwiązać ten problem.
- Racja. O już jesteśmy na miejscu.
Tony wysiadł szybko i podbiegł do drzwi ze strony dziewczyny. Otworzył je. Szatynka wysiadła i wzięła chłopaka pod rękę. Oboje podeszli pod drzwi domu.
- Dziękuję za ten wieczór... - dziewczyna zarumieniła się.
- Mam nadzieję, że takowych będzie więcej.
Obydwoje spojrzeli na siebie. Niebo przysłoniły chmury, a pośród nich znajdował się okrągły księżyc. Wynikła z tego dość nietypowa sytuacja. Owy księżyc swoim blaskiem oświetlał zarówno parę, jak i otaczające ich budynki. Reszta przestrzeni była ukryta w mroku. Obydwoje czuli się, jak na estradzie z padającymi na nich światłami reflektorów.
Dziewczyna założyła ręce na szyi bruneta, ten zaś położył ręce na jej biodrach.
Potem dotknęli się swoimi czołami.
Ona poczuła, że zaraz do czegoś dojdzie...
On też...
Kiedy byli wystarczająco blisko, a ich wargi były oddalone od siebie na dosłownie 3 centymetry, rozległ się klakson limuzyny.
- Muszę iść. Tony niechętnie przerwał tę romantyczną chwilę, ucałował dłoń przyjaciółki i pobiegł do samochodu, a w rezultacie odjechał.
Zanim dziewczyna weszła do środka, usiadła na przydomowych schodach i zapatrzyła się w niebo.
Myślała o dzisiejszym dniu.
******
- Gdzie byłeś tak długo!? - w drzwiach chłopaka powitał jego ojciec. Nie był zbytnio zadowolony późnym przybyciem do domu syna.
- Byłem w kinie. - mruknął pod nosem, po czym minął ojca i wszedł do środka. Natychmiast udał się do swojego pokoju.
Howard poszedł za nim. Ponownie stanął w drzwiach, tym razem założył ręce na torsie i uśmiechnął się lekko.
- Jak randka?
- Fanta... było nawet... było dobrze.
- To w końcu jak?
- Było fantastycznie, ugh!
- Odpoczywaj. Jutro szkoła. Jutro też mają wpłynąć pieniądze od Obadiasza.
Tony usłyszawszy ostatnie zdanie zerwał się. Temat Stane'a znowu go poddenerwował. Prezes Stark International wycofał się. I zrobił to w odpowiednim momencie...
Chłopak miał już wydrzeć się na ojca, sam nawet nie wiedząc, z jakiego powodu. Na szczęście powstrzymał złość i opadł bezsilnie na podłogę.
Howard słysząc niepokojący odgłos wrócił do pokoju.
- Tony!- krzyknął na widok leżącego nieruchomo syna.
Mężczyzna wsunął jedną rękę pod głowę chłopaka, drugą położył na jego brzuchu.
- Nic ci nie jest?
- Nie...
Nastolatek najwyraźniej źle się poczuł. Ojciec pomógł mu wstać i usiąść na krześle.
- Chcesz wody?
Chłopak pokiwał głową na nie.
- Możliwe, że to jeszcze skutki twojej potyczki z... ah nie będę mówił.
- Może. Nie wiem. Nie obchodzi mnie to. Chcę zostać sam.
Tony położył się i odwrócił plecami do ojca. Howard zrozumiał, że już na niego czas.
- Jak coś, będę u siebie. Przyjdź później, wrócimy trochę tematem do pierścieni.
******
Whitney szła tuż obok Melody, dokładnie przyglądając się dziewczynie. Zauważyła u niej kilka drobnych zmian: brązowowłosa promieniała, po raz pierwszy miała na sobie makijaż, a jej ubiór był bardziej elegancki niż zwykle.
- I pomyśleć, że zmieniłaś się nie do poznania w ciągu kilku godzin...
- Po prostu świetnie się czuję. Rozpiera mnie radość.
- Nie trudno się dziwić komuś, kto wyrywa najprzystojniejszego chłopaka w szkole.
- Nie wyrywam. Tony sam mnie zaprosił do kina.
- I uważasz, że to jest normalne?
- Jesteśmy przyjaciółmi.
- Tsa... powiedzmy.
- Co masz na myśli?
- On nigdy nie zaprosił nikogo do kina.
- Przecież Pepper z nim była.
- I z Rhodey'em. Poszli we trójkę. Nigdy sami. Nie wiesz o tym?
- Jakoś nie słyszałam...
- To jesteś coś zacofana. Wszyscy w szkole wiedzą, że Tony ogląda się tylko za tobą. Dziewczyny wzdychają na jego widok, ale tylko ty mu się podobasz. Pamiętaj o tym. - powiedziała Whitney, po czym przyjacielskim buziakiem w policzek pożegnała się ze mną.
Zostałam sama na jednej z nowojorskich krzyżówek. Nie wiedziałam, dokąd chciałabym iść. A upał doskwierał. Pomyślałam więc, że dla ochłody zjem pucharek lodów.
- To przez rozrusznik. - mruknął i spojrzał krzywo na dziewczynę.
- Przepraszam... Czy ja.. mogę?
Nie wiem dlaczego, ale w tamtej chwili zapragnęłam dotknąć tego urządzenia. Nastolatek rozpiął trzy pierwsze guziki i odkrył koszulę.
- Jest taki fantastyczny. - gładziłam reaktor łukowy opuszkami palców. Tony spoglądał na poczynania szatynki, a jednocześnie przyglądał się jej buźce: reaktor oświetlał ją na niebiesko. Dopiero wtedy dostrzegł inną stronę wyglądu twarzy dziewczyny: jej cera była bladsza, gładka, usta wąskie i malinowe. Duże zielone oczy przykrywały wachlarze gęstych i długich rzęs.
Dziewczyna w dalszym ciągu gładziła reaktor, a Tony'emu to nie przeszkadzało. Poczuł się wyjątkowo. W końcu ktoś był tak blisko niego, że odważył się pokazać implant.
- Jesteś śliczna, wiesz? - szepnął do ucha nastolatki.
Zarumieniła się.
- Naprawdę tak uważasz? - zatopiła swój wzrok w niebieskich oczach bruneta.
- Oczywiście. - cmoknął ją delikatnie w policzek, a ona odwzajemniła się mocnym uściskiem.
Mężczyzna wsunął jedną rękę pod głowę chłopaka, drugą położył na jego brzuchu.
- Nic ci nie jest?
- Nie...
Nastolatek najwyraźniej źle się poczuł. Ojciec pomógł mu wstać i usiąść na krześle.
- Chcesz wody?
Chłopak pokiwał głową na nie.
- Możliwe, że to jeszcze skutki twojej potyczki z... ah nie będę mówił.
- Może. Nie wiem. Nie obchodzi mnie to. Chcę zostać sam.
Tony położył się i odwrócił plecami do ojca. Howard zrozumiał, że już na niego czas.
- Jak coś, będę u siebie. Przyjdź później, wrócimy trochę tematem do pierścieni.
******
Whitney szła tuż obok Melody, dokładnie przyglądając się dziewczynie. Zauważyła u niej kilka drobnych zmian: brązowowłosa promieniała, po raz pierwszy miała na sobie makijaż, a jej ubiór był bardziej elegancki niż zwykle.
- I pomyśleć, że zmieniłaś się nie do poznania w ciągu kilku godzin...
- Po prostu świetnie się czuję. Rozpiera mnie radość.
- Nie trudno się dziwić komuś, kto wyrywa najprzystojniejszego chłopaka w szkole.
- Nie wyrywam. Tony sam mnie zaprosił do kina.
- I uważasz, że to jest normalne?
- Jesteśmy przyjaciółmi.
- Tsa... powiedzmy.
- Co masz na myśli?
- On nigdy nie zaprosił nikogo do kina.
- Przecież Pepper z nim była.
- I z Rhodey'em. Poszli we trójkę. Nigdy sami. Nie wiesz o tym?
- Jakoś nie słyszałam...
- To jesteś coś zacofana. Wszyscy w szkole wiedzą, że Tony ogląda się tylko za tobą. Dziewczyny wzdychają na jego widok, ale tylko ty mu się podobasz. Pamiętaj o tym. - powiedziała Whitney, po czym przyjacielskim buziakiem w policzek pożegnała się ze mną.
Zostałam sama na jednej z nowojorskich krzyżówek. Nie wiedziałam, dokąd chciałabym iść. A upał doskwierał. Pomyślałam więc, że dla ochłody zjem pucharek lodów.
******
Tony zupełnie zapomniał o temacie pierścieni Makluan i jak tylko się obudził, popędził do zbrojowni. Tam jak zwykle pochłonęła go praca nad ulepszeniami Mark 2 oraz naprawą zbroi War Machine.
Brunet nawet nie zauważył, kiedy w pomieszczeniu zjawił się Rhodey. Czarnoskóry nie chciał jednak dawać znać o swojej obecności i wolnym krokiem zbliżył się do komputera - tego, z którego kontroluje zbroje.
Po chwili Stark obejrzał się. Był zdziwiony widokiem przyjaciela.
- Długo tu siedzisz? - spytał i odchylił maskę spawalniczą.
- Chwilę.
- A gdzie Pepper?
- Właśnie nie mam pojęcia... zapewne włóczy się gdzieś ze Scarlet.
- Tak... możliwe.
W tym samym czasie
<dźwięk sms'a>
- To od Melody.
- Leć, ja się zajmę wszystkim.
- Dzięki Rhodey.
- Nie ma za co. Baw się dobrze.
Tony natychmiast wybiegł ze zbrojowni i poleciał w umówione miejsce.
- Sama nie wiem. - dziewczyna zamyśliła się, a w efekcie położyła głowę na klatce piersiowej bruneta. Nagle poczuła jakiś ucisk. Podniosła się lekko.Brunet nawet nie zauważył, kiedy w pomieszczeniu zjawił się Rhodey. Czarnoskóry nie chciał jednak dawać znać o swojej obecności i wolnym krokiem zbliżył się do komputera - tego, z którego kontroluje zbroje.
Po chwili Stark obejrzał się. Był zdziwiony widokiem przyjaciela.
- Długo tu siedzisz? - spytał i odchylił maskę spawalniczą.
- Chwilę.
- A gdzie Pepper?
- Właśnie nie mam pojęcia... zapewne włóczy się gdzieś ze Scarlet.
- Tak... możliwe.
W tym samym czasie
<dźwięk sms'a>
- To od Melody.
- Leć, ja się zajmę wszystkim.
- Dzięki Rhodey.
- Nie ma za co. Baw się dobrze.
Tony natychmiast wybiegł ze zbrojowni i poleciał w umówione miejsce.
- Jesteś... - dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka.
- He, hej. - odpowiedział zdyszany. - Tym razem ty masz coś dla mnie?
- Tak. Tyle razu u ciebie przebywałam, że teraz przyszedł czas na mój dom.
- Heh, kolejny raz filmy?
- Może... - odparła tajemniczo.
Obydwoje weszli do środka. Dziewczyna chwyciła chłopaka za rękę i zaciągnęła do pokoju, szybko zamykając za sobą drzwi.
- Co ty...?
- Młodsze rodzeństwo, nie pytaj.
- To chyba powinienem się cieszyć, że ja nie mam takiego problemu.
- Właściwie nie jest aż tak źle, ale czasami...
- Siostra, czy brat?
- Brat.Młodszy o 9 lat.
- Niezła różnica wieku... To co, oglądamy film?
- Yhym, komedia,romantyczny,horror..
- Wiesz, że wybrałbym to ostatnie, ale...
- Możemy oglądać. Pod warunkiem, że no będziesz.
- Będę, będę. - chłopak położył rękę na ramieniu dziewczyny i podniósł kąciki ust.
- Niezła różnica wieku... To co, oglądamy film?
- Yhym, komedia,romantyczny,horror..
- Wiesz, że wybrałbym to ostatnie, ale...
- Możemy oglądać. Pod warunkiem, że no będziesz.
- Będę, będę. - chłopak położył rękę na ramieniu dziewczyny i podniósł kąciki ust.
******
Howard czekał na syna. Ten przecież mu obiecał, że pojawi się u niego w gabinecie, jak tylko się wyśpi. Zapomniał? To nie możliwe! Mężczyzna obszedł cały dom. Nigdzie nie mógł go znaleźć.
W pewnej chwili jego komórka podświetliła się, a blaskiem ekranu przebiła kieszeń od spodni. Howard natychmiast zerknął na urządzenie. Dostał wiadomość od.. Rose?
******
Tony i Melody czuli się w swoim towarzystwie coraz lepiej. Nie zwracali już nawet uwagi, czy ich zachowanie przypomina przyjaźń, czy coś więcej. Obydwoje czuli do siebie coś dziwnego? A i owszem, było to uczucie, do którego żadne nie chciało się przyznać.
- Tak sobie myślę, gdzie by tu cię znowu zabrać... Podsuniesz jakiś pomysł?
- To przez rozrusznik. - mruknął i spojrzał krzywo na dziewczynę.
- Przepraszam... Czy ja.. mogę?
Nie wiem dlaczego, ale w tamtej chwili zapragnęłam dotknąć tego urządzenia. Nastolatek rozpiął trzy pierwsze guziki i odkrył koszulę.
- Jest taki fantastyczny. - gładziłam reaktor łukowy opuszkami palców. Tony spoglądał na poczynania szatynki, a jednocześnie przyglądał się jej buźce: reaktor oświetlał ją na niebiesko. Dopiero wtedy dostrzegł inną stronę wyglądu twarzy dziewczyny: jej cera była bladsza, gładka, usta wąskie i malinowe. Duże zielone oczy przykrywały wachlarze gęstych i długich rzęs.
Dziewczyna w dalszym ciągu gładziła reaktor, a Tony'emu to nie przeszkadzało. Poczuł się wyjątkowo. W końcu ktoś był tak blisko niego, że odważył się pokazać implant.
- Jesteś śliczna, wiesz? - szepnął do ucha nastolatki.
Zarumieniła się.
- Naprawdę tak uważasz? - zatopiła swój wzrok w niebieskich oczach bruneta.
- Oczywiście. - cmoknął ją delikatnie w policzek, a ona odwzajemniła się mocnym uściskiem.
******
Howarda pochłonęła rozmowa przez telefon z asystentką Stark International.
- Po co dzwonisz?
- A to już nie wolno? - spytała żartobliwie kobieta.
- Nie no, tak tylko pytam.
- Chciałabym się spotkać. Prywatnie.
- Gdzie i kiedy, tylko powiedz.
- Howard, nie żartuj sobie..
- Oczywiście Rose. To może jutro? Kawiarnia Allegro.
- Zgoda. - rozłączyła się.
Przez resztę dnia mężczyzna był niespokojny. Nie przejmował się aż tak tym, że jest już późno, a jego syna wciąż nie ma. Myślał o jutrzejszym spotkaniu z... asystentką? Trudno nazwać z kim. Znajomą, Koleżanką, Przyjaciółką? Żadne z tych określeń nie pasowało. Trochę zmęczony "tym wszystkim" walnął się na kanapę i włączył wiadomości na swoim 60-calowym telewizorze.
Dochodziła godzina 24.00. Tony wreszcie zjawił się w domu. Chciał to uczynić jak najciszej, by nie obudzić śpiącego zapewne ojca. Dość niespodziewanie natknął się na niego w korytarzu, zaraz przy wejściu.
- Wiesz która jest godzina? - spytał nie zadowolony Stark. - Czy wiesz która godzina!?
- Nie krzycz. - mruknął i uciszył tatę gestem dłoni.
- Idź spać.
Chłopak wcale się nie opierał. Był wykończony. Zaraz po wejściu do pokoju nie zamknął drzwi i w ubraniach walnął się na łóżko. Zasnął od razu.
******
- Mam nadzieję, że masz dla mnie dobre wieści. - powiedział Stane do tajemniczej osoby odzianej szaro-białą szatą z kapturem.
- Oczywiście Obadiaszu, przecież jeszcze nigdy ciebie nie zawiodłem.
- A więc? Zdobyłeś wszystkie dokumenty?
- Owszem! Mam ich nawet więcej, niż chciałeś.
Stane spojrzał na owe akta.
- Hammer się nie wywinie. Nie ma szans. Za dużo straci.
- Czyli jest wręcz zmuszony do współpracy?
- Nie inaczej. Dodatkowo łączy nas nienawiść do Starków i tej ich całej firmy. Justin nie ma szans w pojedynkę, zupełnie tak jak ja.
- A więc co jeszcze mogę dla ciebie zrobić za małą opłatą?
- Przyglądaj się Starkowi i tej jego smarkuli. Coś mi się wydaję, że będzie ona dobrą przynętą...
- A kiedy zamierzasz realizować plan?
- Już to robię. Stopniowo, powoli i niezauważalnie dla innych.
- A wypłata nastąpi...?
- Po wykonanym zadaniu. Im więcej informacji, tym większa pula.
Tajemnicza postać przytaknęła i dosłownie zapadła się pod ziemię. A właściwie, to przeniknęła przez podłogę...
Obadiah rozmyślał jeszcze chwilę, cóż by tu jeszcze uczynić, aby nastraszyć Starków.
- Oni są twardzi. Nie sprzedadzą firmy. A już na pewno nie pozwoli na to ten smarkacz, który za dwa lata ją odziedziczy. - myślał. W końcu usiadł przed komputerem i otworzył jeden z folderów znajdujących się na pulpicie. Nosił on nazwę "Śledztwo: MS".
Po otwarciu ujrzał stronę z danymi osobowymi:
Imię: Maria
Nazwisko rodowe: Collins Carbonell
Nazwisko: Stark
Wiek: 39 lat
Historia:
Żona Howarda Starka i matka Anthony'ego Edwarda Starka. Współprowadząca firmę Stark International w latach 1990-1995. W 2002 roku doszło do wypadku, w którym zginęła kobieta podobna do Marii. Po sekcji zwłok dopatrzono się nieprawidłowości ws. ustalenia tożsamości kobiety. Dopiero po rozpoznaniu ciała przez Edwarda Starka potwierdzono, iż ciało należy do Marii Stark.
Relacje rodzinne:
Maria nie miała większych problemów rodzinnych. Jedynym kryzysem w jej małżeństwie była batalia sądowa spowodowana produkcją broni, sprzedawaną na czarnym rynku. Twórcami uzbrojenia była firma Stark International w latach 1993-1997.
Stane czytał całą biografię kilkakrotnie.
- Żałosne... - mruczał pod nosem. I oni w to uwierzyli!
Mężczyzna czuł się zwycięsko. W końcu wygrał. Udało mu się przekabacić wszystkich w koło...
Sam nie wiedział, o czym ma tak naprawdę myśleć. Ból obudził go na tyle, że nie mógł już zasnąć.
"Może o Melody"...?
Dość niespodziewanie przypomniała mu się jego matka. Zerwał się. Zaczął ciężko oddychać, jakby brakowało mu powietrza. Wytrzeszczył oczy. Znowu wodził wzrokiem po pokoju, tym razem nie szukając niczego.
Uspokoił się...
Wziął głęboki oddech. Podkulił nogi, a ręce oparł na kolanach. Spuścił głowę. Właśnie przypomniał sobie ostatni moment, kiedy widział matkę.
"Na dworze panował istny mróz. Termometry wskazywały -25 stopni Celsjusza. W domu wysiadło ogrzewanie i momentalnie zrobiło się zimno. Mały, wówczas 6-letni Tony przebudził się. Spojrzał przez okno w swoim pokoju. Panowała noc. Chłopiec nie mógł zasnąć. Nawet jego mięciutka i gruba, specjalnie zimowa kołderka nie była w stanie zapewnić dziecku ciepła.
Tony zszedł z łóżka. Objął się rękami i małymi, bosymi stópkami przemierzył korytarz, by znaleźć się w pokoju rodziców. Kiedy znalazł się u celu, uchylił lekko drzwi, aby zbadać sytuację. Maria nie spała. Howard próbował zasnąć, ale delikatne skrzypienie drzwiami przerwało jego znużenie. Maria podniosła się lekko. W drzwiach ujrzała syna.
- Anthony, skarbie... co się stało?
Malec podbiegł do niej i wtulił się w jej ramiona.
- Zzz, Zi.. Zimno mi. - mówił cichutko szczękając zębami.
- Już dobrze. - Maria okryła go kołdrą i mocno do siebie przytuliła. Kołysała się z synem powoli, co chwilkę całując go w jego maleńkie czoło.
Howard odwrócił się. Ujrzał syna w ramionach żony. Uśmiechnął się lekko, widząc ten przecudny obrazek. Nie tracąc ani chwili, przysunął się do nich i objął ich.
- Tatusiu... - szepnął Tony gładząc zarost ojca.
- Jestem tutaj...
- Tak strasznie zimno... - powiedział dziecięcym głosem.
Stark wstał z łózka i zniknął za drzwiami. Po chwili przyniósł kołdrę z pokoju Tony'ego. Nakrył się nią, a swoją starą kołdrę oddał malcowi.
- Kochanie, idziemy spać? - spytała zmęczona Maria.
- Tak... - Tony ziewnął szeroko, po czym zamknął oczy i usnął. Kobieta położyła go w środku łózka, oddzielając się od męża. Następnie i rodziców dopadło zmęczenie."
- Ciekawe, co tak właściwie stało się z moja mamą... - mówił do siebie. Jeszcze nigdy nie spytał ojca o kobietę. Od jej śmierci nie podjął się tego tematu. Sam nie wiedział dlaczego... Dopiero teraz, po tylu latach uświadomił sobie, że nie wie, jak zginęła jego matka.
____________________________________________________________________
Jest to jeden z dłuższych rozdziałów i jeden z tych, w którym wyrażam prawdziwe emocje.
Przeglądając wasze komentarze stwierdziłam, iż jest dla kogo pisać tego bloga. Dziękuję również nowym czytelnikom, którzy jak tylko wpadli na tego bloga, zaczęli go odwiedzać codziennie. To miłe. I oczywiście dziękuję za komentowanie rozdziałów.
Zapewniam was, że nie zabraknie wątków miłosnych, akcji, a także tych, w których będziemy współczuć. Na pewno doświadczymy jeszcze wielu emocji, dopiero się rozkręcam. To dopiero ósmy rozdział.
Nazwisko: Stark
Wiek: 39 lat
Historia:
Żona Howarda Starka i matka Anthony'ego Edwarda Starka. Współprowadząca firmę Stark International w latach 1990-1995. W 2002 roku doszło do wypadku, w którym zginęła kobieta podobna do Marii. Po sekcji zwłok dopatrzono się nieprawidłowości ws. ustalenia tożsamości kobiety. Dopiero po rozpoznaniu ciała przez Edwarda Starka potwierdzono, iż ciało należy do Marii Stark.
Relacje rodzinne:
Maria nie miała większych problemów rodzinnych. Jedynym kryzysem w jej małżeństwie była batalia sądowa spowodowana produkcją broni, sprzedawaną na czarnym rynku. Twórcami uzbrojenia była firma Stark International w latach 1993-1997.
Stane czytał całą biografię kilkakrotnie.
- Żałosne... - mruczał pod nosem. I oni w to uwierzyli!
Mężczyzna czuł się zwycięsko. W końcu wygrał. Udało mu się przekabacić wszystkich w koło...
******
Tony usiadł na łóżku i począł rozglądać się po pokoju. Szukał ładowarki do reaktora łukowego. Był zły, że ból w klatce piersiowej go obudził. W końcu znalazł. Podłączył urządzenie do rozrusznika i położył się, zakładając ręce za głowę.
Kiedy naładował się w pełni, odłożył ładowarkę i walnął się z powrotem na łóżko.
Jego twarz oświetlał księżyc, który w ostatnich dniach ciągle ujawniał się w pełni.Kiedy naładował się w pełni, odłożył ładowarkę i walnął się z powrotem na łóżko.
Sam nie wiedział, o czym ma tak naprawdę myśleć. Ból obudził go na tyle, że nie mógł już zasnąć.
"Może o Melody"...?
Dość niespodziewanie przypomniała mu się jego matka. Zerwał się. Zaczął ciężko oddychać, jakby brakowało mu powietrza. Wytrzeszczył oczy. Znowu wodził wzrokiem po pokoju, tym razem nie szukając niczego.
Uspokoił się...
Wziął głęboki oddech. Podkulił nogi, a ręce oparł na kolanach. Spuścił głowę. Właśnie przypomniał sobie ostatni moment, kiedy widział matkę.
"Na dworze panował istny mróz. Termometry wskazywały -25 stopni Celsjusza. W domu wysiadło ogrzewanie i momentalnie zrobiło się zimno. Mały, wówczas 6-letni Tony przebudził się. Spojrzał przez okno w swoim pokoju. Panowała noc. Chłopiec nie mógł zasnąć. Nawet jego mięciutka i gruba, specjalnie zimowa kołderka nie była w stanie zapewnić dziecku ciepła.
Tony zszedł z łóżka. Objął się rękami i małymi, bosymi stópkami przemierzył korytarz, by znaleźć się w pokoju rodziców. Kiedy znalazł się u celu, uchylił lekko drzwi, aby zbadać sytuację. Maria nie spała. Howard próbował zasnąć, ale delikatne skrzypienie drzwiami przerwało jego znużenie. Maria podniosła się lekko. W drzwiach ujrzała syna.
- Anthony, skarbie... co się stało?
Malec podbiegł do niej i wtulił się w jej ramiona.
- Zzz, Zi.. Zimno mi. - mówił cichutko szczękając zębami.
- Już dobrze. - Maria okryła go kołdrą i mocno do siebie przytuliła. Kołysała się z synem powoli, co chwilkę całując go w jego maleńkie czoło.
Howard odwrócił się. Ujrzał syna w ramionach żony. Uśmiechnął się lekko, widząc ten przecudny obrazek. Nie tracąc ani chwili, przysunął się do nich i objął ich.
- Tatusiu... - szepnął Tony gładząc zarost ojca.
- Jestem tutaj...
- Tak strasznie zimno... - powiedział dziecięcym głosem.
Stark wstał z łózka i zniknął za drzwiami. Po chwili przyniósł kołdrę z pokoju Tony'ego. Nakrył się nią, a swoją starą kołdrę oddał malcowi.
- Kochanie, idziemy spać? - spytała zmęczona Maria.
- Tak... - Tony ziewnął szeroko, po czym zamknął oczy i usnął. Kobieta położyła go w środku łózka, oddzielając się od męża. Następnie i rodziców dopadło zmęczenie."
- Ciekawe, co tak właściwie stało się z moja mamą... - mówił do siebie. Jeszcze nigdy nie spytał ojca o kobietę. Od jej śmierci nie podjął się tego tematu. Sam nie wiedział dlaczego... Dopiero teraz, po tylu latach uświadomił sobie, że nie wie, jak zginęła jego matka.
____________________________________________________________________
Jest to jeden z dłuższych rozdziałów i jeden z tych, w którym wyrażam prawdziwe emocje.
Przeglądając wasze komentarze stwierdziłam, iż jest dla kogo pisać tego bloga. Dziękuję również nowym czytelnikom, którzy jak tylko wpadli na tego bloga, zaczęli go odwiedzać codziennie. To miłe. I oczywiście dziękuję za komentowanie rozdziałów.
Zapewniam was, że nie zabraknie wątków miłosnych, akcji, a także tych, w których będziemy współczuć. Na pewno doświadczymy jeszcze wielu emocji, dopiero się rozkręcam. To dopiero ósmy rozdział.
Bardzo spodobał mi się fragment, gdzie występował Tony, jako malec. Super to przedstawiłaś. Jak zawsze - czekam na kolejny rozdział i życzę weny!
OdpowiedzUsuńCzy pojawi się opis bohaterów? Brakuje mi tego, bo czasem zapominam, kto jest kim xD
OdpowiedzUsuńPojawi, opis jest w trakcie tworzenia. :) Ze względu na dużą ilość bohaterów, których trzeba opisać (!) może to jeszcze trochę potrwać.
UsuńMam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się niedługo. Na ten czekałam kilka dni i powiem, że było warto. Warto, bo aż się wzruszyłam przy tym fragmencie, o którym pisała kkaarroolliinnaa. :)
OdpowiedzUsuńPrzefantastiko! Wiem, że nie ma takiego słowa, ale... no wiesz przecież :p
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, ale jak na tyle czekania, to trochę krótki. Wiem jednak, że ty rozdziały takie piszesz i rzeczywiście ten jest jednym z dłuższych.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej. Napisałam wcześniej kometnarz,ale coś było nie tak więc....Co tu dużo gadać. Rozdział jest świetny! Potrafisz tak fajnie to opisać! Szkoda mi Tony'ego z powodu jego mamy:-( A no i ten gościu,który pracuje dla Stane'a,on może skrzywdzić Melody! To bardzo stresujące! ;-) Czekam na kolejny rozdział! :-*
OdpowiedzUsuńŚwietnie, jak zawsze! zgadzam się z TonyPepper
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, urzekający opis młodych lat Starka!!!!
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Kochana masz talent do pisania <3
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się twój styl pisania. Kiedy chcesz wywołać kłótnię i pokazać, jaka ona jest napięta, używasz odpowiedniego słownictwa. A nie tak jak na innych blogach, że z przekleństwami. Oby tak dalej i jak moi poprzednicy, czekam na rozdział.
OdpowiedzUsuń~~ Vivien-zakochana
PS: Dziękuję za wylosowanie i wysłanie pozdra! :)
Super rozdział. Oczywiście najlepszy opis młodego Tony'ego. Chociaż bardzo też mi się podobała scena z Melody jak jej ten reaktor łukowy pokazał :)
OdpowiedzUsuńHej,u mnie nowa notka,zapraszam:-*
OdpowiedzUsuńCo tu dużo pisać... Rozdział super! Fajny pomysł z tym licznikiem na bloga. Mam nadzieję, że będziesz się do niego stosować, biblia tu wpadam codziennie! ~ FankaMelody
OdpowiedzUsuńDopiero się rozkręcasz? Ha! To ja czekam, aż się rozkręcisz! I oczywiście wyczekuje 9 rozdziału!
OdpowiedzUsuń