Tak... Tym rozdziałem zakańczamy I serię opowiadań. Cholernie szybko zleciało. 25 lipca opublikowałam pierwszą notkę. Wow... Jestem nieco zdziwiona, że w ogóle coś dzisiaj udało mi się wstawić (chociaż obiecałam) :P Skończyłam ten rozdział dosłownie przed chwilą, nie wiem, czy się spodoba. Pisząc ten rozdział, robiłam masę błędów, jak nigdy. Zjadałam literki w wyrazach ;x Tsa... Nawet nie mam siły już sprawdzać błędów, bo nie wszystkie mi blogger podkreśla, tak więc za wszelkie błędy przepraszam. Nowa seria rusza od poniedziałku.
Piosenki, które pomogły mi w napisaniu notki:
Grzegorz Hyży & TABB
Katy Perry
Linkin Park
+ odcinek IM:AA pt. Hostile Takeover (Wrogie przejęcie)
Miłego czytania!
Piosenki, które pomogły mi w napisaniu notki:
Grzegorz Hyży & TABB
Katy Perry
Linkin Park
+ odcinek IM:AA pt. Hostile Takeover (Wrogie przejęcie)
Miłego czytania!
ROZDZIAŁ 15 CZ. II
"Spór".
Kumple weszli do środka. Zaraz po wejściu ich oczom ukazała się wielka tablica z kolorowym napisem "Szkolny Bal" oraz wielką przypięta strzałką, wskazującą kierunek imprezy.
- No to w lewo! - zaśmiał się Rhodey.
Kiedy szli tak korytarzem, przyjmując postawę prawdziwych przystojniaków, na ich drodze pojawiła się Pepper. Była wyraźnie wkurzona.
- Tu jesteś! - Chwyciła Rhodey'ego za nadgarstek.
- Pepp, ja... ej czekaj! - dziewczyna pociągnęła go za sobą prosto na salę gimnastyczną, zostawiając Starka z tyłu. Samotny chłopak tylko wzruszył ramionami, schował ręce do kieszeni i szedł dalej przed siebie. W pewnej chwili spojrzał na zegarek i uświadomił sobie, że ma jeszcze chwilę. Przysiadł więc w holu na ławce i spuścił głowę. Po chwili usłyszał czyjś śmiech. Wychylił się zza kolumny, która znajdowała się po prawej stronie ławki i ujrzał Melody wraz z Johnny'm! Dziewczyna złapała chłopaka "pod rękę" i delikatnie się w niego wtuliła. Przeszli obok bruneta nie zauważywszy, iż on tam siedzi.
Tony poczuł ból w sercu. Nie był on spowodowany przez rozrusznik, nic z tych rzeczy. Bolało go to, że nie wykorzystał szansy i nie poszedł na bal z Melody. Był już bliski załamania, kiedy jego przyjaciele podeszli do niego.
- Chodź z nami. - uśmiechnęła się Pepper i wyciągnęła rękę do chłopaka
Ten podniósł wzrok na dziewczynę i mimowolnie podał jej swoją dłoń.
- To teraz jesteśmy w komplecie! - rzekł zadowolony Rhodey.
Przyjaciele weszli na salę gimnastyczną. Tony nie był w stanie rozpoznać tego miejsca. Masę stołów, krzeseł, postawiony bar z napojami, kula dyskotekowa i odpowiednie oświetlenie. Aż zdziwił się, że Akademię Jutra stać na to wszystko.
- I jak ci się podoba dekoracja? - spytał Rhods.
Tony otworzył szeroko oczy i uchylił lekko usta.
- Dobra, już wiem. - zaśmiał się przyjaciel.
- No co tak stoicie? Chodźcie tańczyć! - Pepper złapała obu chłopaków za ręce i zaciągnęła na parkiet.
- Nie będę tańczył! - brunet skrzywił się, założył ręce na torsie i zmarszczył czoło.Właśnie zauważył świetnie bawiących się Melody i Johnny'ego.
- Stary, jeszcze masz szansę... - poklepał go po ramieniu czarnoskóry.
- Zostaw! - odtrącił rękę kumpla, włożył ręce do kieszeni i uprzednio informując wyszedł na balkon.
Tony nie miał ochoty z nikim rozmawiać. Chciał pobyć teraz sam. Nie mógł znieść widoku Melody, w objęciach Johnny'ego. Chociaż oni tylko tańczyli, miał wrażanie, że blondyn chce ją sprzątnąć mu sprzed nosa! Nieco poddenerwowany wrócił do pomieszczenia i usiadł przy barze. Oparł się na łokciach i zagadał coś do barmana.
W tym czasie Rhodey i Pepper świetnie się bawili, wymyślając z każdą kolejną piosenką coraz to nowe ruchy, które tworzyły zabawny taniec. Dali niezły popis na parkiecie otaczającym ich uczniom. Wszyscy bili im brawo, a oni nie ustawali w swojej komicznej zabawie. Całkowicie zapomnieli o Starku. Kiedy jednak poczuli zmęczenie, podeszli do baru i poprosili o napoje. Dopiero wtedy przypomnieli sobie o przyjacielu.
- No chodź się rozerwać, nie bądź taki! - zagadał Rhodey.
- Nie będę robił z siebie błazna. Wy macie po co tańczyć, macie już swoich fanów! - warknął, po czym wstał ze stołka, włożył ręce do kieszeni, spuścił głowę i poszedł w ciemny, nieoświetlony kąt sali gimnastycznej. Następnie oparł się o przysłonięty materiałem parapet i spuścił wzrok. Wpatrywał się w swoje czarne, polakierowane buty. Nagle coś go tknęło, by podnieść wzrok i spojrzeć przed siebie. W głębi tańczącego tłumu dostrzegł Melody. Postanowił do niej podejść. Szedł bokiem sali, mijając tańczący tłum uczniów. Kiedy był już bliżej dziewczyny, spostrzegł iż ta siedzi sama przy stoliku ze smętną miną.
Tony wziął głęboki oddech, poprawił garnitur i podszedł jeszcze bliżej.
- Hej. - zagadał, kiedy stanął obok niej, ale szatynka nie odezwała się ani słowem. - Wszystko gra? - dodał.
Dziewczyna pokiwała przecząco i westchnęła.
- Nie lubię imprez. - w końcu powiedziała.
- Dlaczego? - spytał, po czym dosiadł się do stolika.
- Nie umiem tańczyć, nigdy nie chodziłam na takowe wydarzenia... nie jestem rozrywkową dziewczyną.
- A ja wiem, że umiesz się bawić.
- Czyżby? No to znasz mnie lepiej, niż ja siebie samą.
- Mogę ci to nawet udowodnić.
Chłopak wstał i wyciągnął do dziewczyny rękę.
- Zechciałabyś ze mną zatańczyć?
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. W głębi serca była szczęśliwa, marzyła o tym tańcu, ale...
- Ja nie tańczę. - odwróciła wzrok. Chłopak jednak nie poddał się tak łatwo. Chwycił szatynkę za rękę i pociągnął ją za sobą.
Obydwoje stanęli na parkiecie.
- Ja nie tańczę! - krzyczała, ale uspokoiła się kiedy Tony złapał za jej dłonie i założył je na swojej szyi, a sam objął ją w pasie.
- Co ty...
- Na pewno nie chcesz ze mną tańczyć? - uśmiechnął się.
- Chcę... - powiedziała ciszej, niemal szeptem.
DJ włączył kolejną piosenkę.
- Przed państwem nuta tego lata! Grzegorz Hyży & TABB! Chłopaki - lećcie po dziewczyny! - oznajmił z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Ale ja nie umiem tańczyć... - spuściła wzrok Melody.
- To się nauczysz.
Kiedy zaczęła się pierwsza zwrotka, Tony wymusił na dziewczynie pierwsze kroki ich tańca. Począł kołysać się na boki, stąpając z jednej nogi na drugą. W refrenie przeszedł do kolejnego kroku. Tym razem obrócił ją kilkakrotnie.Przy kolejne zwrotce dziewczyna poczuła się jak w siódmym niebie. Objęła chłopaka jeszcze bardziej, opierając swoją brodę na jego lewym ramieniu. Tańczyli tak jeszcze p[rzez dłuższą chwilę. Pod koniec piosenki chłopak złapał dziewczynę w biodrach i uniósł ja w górze, robiąc przy tym 3 obroty. Kiedy postawił ją, leciały ostatnie takty. Wtedy dotknęli się czołami i wpatrywali w oczy. Piosenka skończyła się. Tony miał ochotę zatańczyć jeszcze do następnej, ale dziewczyna odmówiła.
- A może jednak? - próbował ją przekonać.
- Tony, ja... ja... naprawdę mam już dość. - spuściła głowę i zabrała ręce z szyi chłopaka.
- W takim razie dziękuję za taniec. - Tony wymusił lekki uśmiech na twarzy, chociaż był zawiedziony. Ucałował rękę dziewczyny i odprowadził ją do stolika. Sam potem zniknął między tłumem bawiących się osób.
Tony wodził wzrokiem po pomieszczeniu. Miał ochotę na ten ostatni wspólny taniec z Melody. Nie znalazł jej jednak. Przysiadł więc przy barze wraz z Pepper i Rhodey'em i wyczekiwali końca imprezy.
Po 10 minutach wszyscy zaczęli się rozchodzić. Przyjaciele zgodnie z umową powiadomili panią Rhodes, że wracają i niedługo będą w domu. Postanowili za drogę powrotną wybrać oświetlony park. Była to jedyna najkrótsza i najbezpieczniejsza droga.
Całą "trójcą" szli przez owy park. Byli już trochę zmęczeni. W szczególności Rhodey i Pepper, którzy na pakiecie wyciskali z siebie siódme poty. Tony wyprzedził ich nieco, ale po chwili zrównał się z nimi, kiedy niespodziewanie się zatrzymał.
- Co jest? - spytał Rhods, a po chwili dostrzegł Johnny'ego i Melody. - O stary, współczuję... - dodał i nawet nie zdążył położyć ręki na ramieniu przyjaciela, bo ten natychmiast szybkim krokiem poszedł w stronę pary.
Tony nawet nie wiedział, dlaczego do nich idzie. Czuł jednak, że coś go do tego zmusza, że musi to zrobić. Po chwili znalazł się przed parą i zagrodził im drogę.
- Cześć Melody, cześć farbowany dupku, umięśniony imbecylu, znaczy ekhem... Johnny.
- Tony! Zwariowałeś!? Jak tak możesz!? - zdenerwowała się.
- Odpuść Melly, szkoda czasu na tego chudego dziwaka.
- Dziwaka!?
- No proszę! Zaczyna swój odzew na kompleksy. - dalej nabijał się z chłopaka, mówiąc złośliwie.
- Ja nie mam kompleksów!
- Nie? A patrz na swoje światełko. Tak ładnie przebija białą koszulę, że normalnie mogłeś robić za reflektor na balu!
- Ty gadzie! - Tony zakasał rękawy i rzucił się z pięściami na blondyna.
- Proszę, przestańcie! - dziewczyna błagała przyjaciół, ale ci jej nie słuchali. Postanowiła więc wkroczyć do akcji i złapała Tony'ego w pasie od tyłu.
- Proszę nie rób tego! - Wtuliła się w niego, ale brunet był zbyt rozwścieczony.
- Puść go albo stanie ci się krzywda. - zwrócił się mięśniak w stronę dziewczyny, ale ta nie reagowała. W końcu siła Starka przeważyła i wypuściła go. Nie zamierzała jednak się poddać i tym samym ruchem "zaatakowała" swojego partnera z balu. Ten jednak odepchnął ją i przewrócił na trawę.
- Melody! - Rhodey podbiegł i pomógł jej wstać.
- Trzeba coś zrobić. - mówiła, otrzepując się.
- I to szybko, bo się pozabijają. - zmarszczył czoło.
- No co jest Stark? Chcesz się bić? - prowokował blondyn.
- Nie wiesz, jak o tym marzę! - odparł, po czym napluł mu w twarz.
- Ty mały gadzie! - krzyknął, puszczając bruneta.
Tony chciał zmienić pozycję, ale nie zdążył, ponieważ Johnny szybko się pozbierał i ponownie przyparł go do drzewa.
- Pożałujesz tego! Zabiję cię!
Johnny kopnął kilkakrotnie chłopaka w czułe miejsce. Ten pochylił się nieco i zaczął krzyczeć z bólu, roniąc przy tym kilka łez.
Melody na ten widok przysłoniła usta dłońmi, a jej oczy zaszkliły.
- No co jest? Będziesz mi tu ryczał? - wyśmiewał się, po czym puścił chłopaka, a ten bezsilnie opadł na ziemię i zwijał się z bólu.
- Nie będziesz mnie poniżał! - powiedział drżącym głosem Tony.
- Jeszcze nie masz dość!? - odwrócił się i podniósł chłopaka.
Spoliczkował go kilkakrotnie na tyle, że młody Stark zachwiał się i oparł o drzewo. Ledwo ustał na nogach. Widząc to blondyn nie pohamował się przed kolejnym uderzeniem. Wymierzył mu z pięści prosto w twarz. W końcu Tony upadł i nie podnosił się przez chwilę. Johnny'emu jednak było mało. Wpadł w szał i z całej siły kopnął go w brzuch, przez co Stark zaczął pluć krwią.
- Wystarczy! - dziewczyna wyrwała się z rąk Rhodey'a i podbiegła do Starka, przykrywając go całym ciałem.
- Dość! - krzyknęła ponownie ze łzami w oczach.
Teraz umięśniony kolega nie mógł nic zrobić. Gdyby uderzył chłopaka po raz kolejny, zranił by Melody.
- Odsuń się, bo z nim nie skończę! - wydarł się na szatynkę.
- Posłuchaj co mówisz! Jesteś potworem! - dziewczyna zbliżyła się do blondyna i zaczęła walić pięściami w jego klatkę piersiową. To jednak tylko łaskotało jej przyjaciela.
- Zostaw mnie! - ponownie przewrócił dziewczynę, tym razem upadła obok leżącego bruneta. Szybko się jednak podniosła i przyklęknęła obok zakrwawionego przyjaciela.
- Tony... - wsunęła jedną dłoń pod jego głowę, drugą położyła na reaktorze i wpatrywała się w jego siną twarz. Zrobiło się jej żal bruneta, chociaż chwilę temu była na niego zła. W końcu położyła też głowę na jego klatce piersiowej.
Johnny zbliżył się do nich i złapał dziewczynę za łokieć.
- Zostaw go, idziemy! - warknął, na co dziewczyna nieco się przeraziła.
- Nigdzie nie idę! - ponownie schowała twarz, kładąc ją na implancie.
- Jak chcesz! - wzruszył ramionami, machnął ręką i odszedł.
Pepper, która przyglądała się tej całej sytuacji z bezpiecznej odległości podbiegła do Tony'ego i Melody. To samo uczynił Rhodey.
- Jest ciężko ranny. Zabierzmy go do domu.
- Pójdę z wami. - oznajmiła cichym głosem szatynka.
James wziął ledwo przytomnego przyjaciela na ręce. Było mu trochę ciężko, ale dzięki pomocy Pepper jakoś doszli. Melody przez całą drogę szła z tyłu, w ręce trzymając zakrwawioną marynarkę chłopaka, którą co chwilę przykładała do policzków, by otrzeć spływające łzy.
Kiedy doszli do domu Rhodes'ów, bo tam mieli najbliżej, w drzwiach powitała ich Roberta.
- Co się stało? - spytała zszokowana na widok syna, niosącego Starka.
- Długa historia. - rzekł James, po czym położył chłopaka w salonie na kanapie.
- Trzeba go zwieść do Howarda! - obwieściła kobieta.
- Jest w firmie. - odpowiedziała Pepper smutnym głosem.
- W takim razie zajmiemy się nim tutaj, a ty mój synu wszystko mi wytłumaczysz! To był celowy atak? Czy zwykła bójka!?
- Przestań grać prawnika mamo! Wszystko ci powiem w kuchni. Pepper, chodź ze mną!
- Za chwilkę, tylko przyniosę apteczkę.
Pepper przyniosła pudełko i położyła je na ziemi obok Melody.
- Ty się nim zajmij, ja jestem potrzebna gdzie indziej. - mówiąc to zapomniała o całej nienawiści do dziewczyny.
- Jasne...
Tony poczuł ból w sercu. Nie był on spowodowany przez rozrusznik, nic z tych rzeczy. Bolało go to, że nie wykorzystał szansy i nie poszedł na bal z Melody. Był już bliski załamania, kiedy jego przyjaciele podeszli do niego.
- Chodź z nami. - uśmiechnęła się Pepper i wyciągnęła rękę do chłopaka
Ten podniósł wzrok na dziewczynę i mimowolnie podał jej swoją dłoń.
- To teraz jesteśmy w komplecie! - rzekł zadowolony Rhodey.
Przyjaciele weszli na salę gimnastyczną. Tony nie był w stanie rozpoznać tego miejsca. Masę stołów, krzeseł, postawiony bar z napojami, kula dyskotekowa i odpowiednie oświetlenie. Aż zdziwił się, że Akademię Jutra stać na to wszystko.
- I jak ci się podoba dekoracja? - spytał Rhods.
Tony otworzył szeroko oczy i uchylił lekko usta.
- Dobra, już wiem. - zaśmiał się przyjaciel.
- No co tak stoicie? Chodźcie tańczyć! - Pepper złapała obu chłopaków za ręce i zaciągnęła na parkiet.
- Nie będę tańczył! - brunet skrzywił się, założył ręce na torsie i zmarszczył czoło.Właśnie zauważył świetnie bawiących się Melody i Johnny'ego.
- Stary, jeszcze masz szansę... - poklepał go po ramieniu czarnoskóry.
- Zostaw! - odtrącił rękę kumpla, włożył ręce do kieszeni i uprzednio informując wyszedł na balkon.
Tony nie miał ochoty z nikim rozmawiać. Chciał pobyć teraz sam. Nie mógł znieść widoku Melody, w objęciach Johnny'ego. Chociaż oni tylko tańczyli, miał wrażanie, że blondyn chce ją sprzątnąć mu sprzed nosa! Nieco poddenerwowany wrócił do pomieszczenia i usiadł przy barze. Oparł się na łokciach i zagadał coś do barmana.
W tym czasie Rhodey i Pepper świetnie się bawili, wymyślając z każdą kolejną piosenką coraz to nowe ruchy, które tworzyły zabawny taniec. Dali niezły popis na parkiecie otaczającym ich uczniom. Wszyscy bili im brawo, a oni nie ustawali w swojej komicznej zabawie. Całkowicie zapomnieli o Starku. Kiedy jednak poczuli zmęczenie, podeszli do baru i poprosili o napoje. Dopiero wtedy przypomnieli sobie o przyjacielu.
- No chodź się rozerwać, nie bądź taki! - zagadał Rhodey.
- Nie będę robił z siebie błazna. Wy macie po co tańczyć, macie już swoich fanów! - warknął, po czym wstał ze stołka, włożył ręce do kieszeni, spuścił głowę i poszedł w ciemny, nieoświetlony kąt sali gimnastycznej. Następnie oparł się o przysłonięty materiałem parapet i spuścił wzrok. Wpatrywał się w swoje czarne, polakierowane buty. Nagle coś go tknęło, by podnieść wzrok i spojrzeć przed siebie. W głębi tańczącego tłumu dostrzegł Melody. Postanowił do niej podejść. Szedł bokiem sali, mijając tańczący tłum uczniów. Kiedy był już bliżej dziewczyny, spostrzegł iż ta siedzi sama przy stoliku ze smętną miną.
Tony wziął głęboki oddech, poprawił garnitur i podszedł jeszcze bliżej.
- Hej. - zagadał, kiedy stanął obok niej, ale szatynka nie odezwała się ani słowem. - Wszystko gra? - dodał.
Dziewczyna pokiwała przecząco i westchnęła.
- Nie lubię imprez. - w końcu powiedziała.
- Dlaczego? - spytał, po czym dosiadł się do stolika.
- Nie umiem tańczyć, nigdy nie chodziłam na takowe wydarzenia... nie jestem rozrywkową dziewczyną.
- A ja wiem, że umiesz się bawić.
- Czyżby? No to znasz mnie lepiej, niż ja siebie samą.
- Mogę ci to nawet udowodnić.
Chłopak wstał i wyciągnął do dziewczyny rękę.
- Zechciałabyś ze mną zatańczyć?
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. W głębi serca była szczęśliwa, marzyła o tym tańcu, ale...
- Ja nie tańczę. - odwróciła wzrok. Chłopak jednak nie poddał się tak łatwo. Chwycił szatynkę za rękę i pociągnął ją za sobą.
Obydwoje stanęli na parkiecie.
- Ja nie tańczę! - krzyczała, ale uspokoiła się kiedy Tony złapał za jej dłonie i założył je na swojej szyi, a sam objął ją w pasie.
- Co ty...
- Na pewno nie chcesz ze mną tańczyć? - uśmiechnął się.
- Chcę... - powiedziała ciszej, niemal szeptem.
DJ włączył kolejną piosenkę.
- Przed państwem nuta tego lata! Grzegorz Hyży & TABB! Chłopaki - lećcie po dziewczyny! - oznajmił z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Ale ja nie umiem tańczyć... - spuściła wzrok Melody.
- To się nauczysz.
Kiedy zaczęła się pierwsza zwrotka, Tony wymusił na dziewczynie pierwsze kroki ich tańca. Począł kołysać się na boki, stąpając z jednej nogi na drugą. W refrenie przeszedł do kolejnego kroku. Tym razem obrócił ją kilkakrotnie.Przy kolejne zwrotce dziewczyna poczuła się jak w siódmym niebie. Objęła chłopaka jeszcze bardziej, opierając swoją brodę na jego lewym ramieniu. Tańczyli tak jeszcze p[rzez dłuższą chwilę. Pod koniec piosenki chłopak złapał dziewczynę w biodrach i uniósł ja w górze, robiąc przy tym 3 obroty. Kiedy postawił ją, leciały ostatnie takty. Wtedy dotknęli się czołami i wpatrywali w oczy. Piosenka skończyła się. Tony miał ochotę zatańczyć jeszcze do następnej, ale dziewczyna odmówiła.
- A może jednak? - próbował ją przekonać.
- Tony, ja... ja... naprawdę mam już dość. - spuściła głowę i zabrała ręce z szyi chłopaka.
- W takim razie dziękuję za taniec. - Tony wymusił lekki uśmiech na twarzy, chociaż był zawiedziony. Ucałował rękę dziewczyny i odprowadził ją do stolika. Sam potem zniknął między tłumem bawiących się osób.
~*~
Zbliżała się godzina 22.00. Dyrektorka powiadomiła, iż niedługo impreza się kończy. Poprosiła również, aby uczniowie zatańczyli do ostatniej piosenki, a potem przygotowali się do opuszczenia sali.
Tony wodził wzrokiem po pomieszczeniu. Miał ochotę na ten ostatni wspólny taniec z Melody. Nie znalazł jej jednak. Przysiadł więc przy barze wraz z Pepper i Rhodey'em i wyczekiwali końca imprezy.
Po 10 minutach wszyscy zaczęli się rozchodzić. Przyjaciele zgodnie z umową powiadomili panią Rhodes, że wracają i niedługo będą w domu. Postanowili za drogę powrotną wybrać oświetlony park. Była to jedyna najkrótsza i najbezpieczniejsza droga.
Całą "trójcą" szli przez owy park. Byli już trochę zmęczeni. W szczególności Rhodey i Pepper, którzy na pakiecie wyciskali z siebie siódme poty. Tony wyprzedził ich nieco, ale po chwili zrównał się z nimi, kiedy niespodziewanie się zatrzymał.
- Co jest? - spytał Rhods, a po chwili dostrzegł Johnny'ego i Melody. - O stary, współczuję... - dodał i nawet nie zdążył położyć ręki na ramieniu przyjaciela, bo ten natychmiast szybkim krokiem poszedł w stronę pary.
Tony nawet nie wiedział, dlaczego do nich idzie. Czuł jednak, że coś go do tego zmusza, że musi to zrobić. Po chwili znalazł się przed parą i zagrodził im drogę.
- Cześć Melody, cześć farbowany dupku, umięśniony imbecylu, znaczy ekhem... Johnny.
- Tony! Zwariowałeś!? Jak tak możesz!? - zdenerwowała się.
- Odpuść Melly, szkoda czasu na tego chudego dziwaka.
- Dziwaka!?
- No proszę! Zaczyna swój odzew na kompleksy. - dalej nabijał się z chłopaka, mówiąc złośliwie.
- Ja nie mam kompleksów!
- Nie? A patrz na swoje światełko. Tak ładnie przebija białą koszulę, że normalnie mogłeś robić za reflektor na balu!
- Ty gadzie! - Tony zakasał rękawy i rzucił się z pięściami na blondyna.
- Proszę, przestańcie! - dziewczyna błagała przyjaciół, ale ci jej nie słuchali. Postanowiła więc wkroczyć do akcji i złapała Tony'ego w pasie od tyłu.
- Proszę nie rób tego! - Wtuliła się w niego, ale brunet był zbyt rozwścieczony.
- Puść go albo stanie ci się krzywda. - zwrócił się mięśniak w stronę dziewczyny, ale ta nie reagowała. W końcu siła Starka przeważyła i wypuściła go. Nie zamierzała jednak się poddać i tym samym ruchem "zaatakowała" swojego partnera z balu. Ten jednak odepchnął ją i przewrócił na trawę.
- Melody! - Rhodey podbiegł i pomógł jej wstać.
- Trzeba coś zrobić. - mówiła, otrzepując się.
- I to szybko, bo się pozabijają. - zmarszczył czoło.
- No co jest Stark? Chcesz się bić? - prowokował blondyn.
- Nie wiesz, jak o tym marzę! - odparł, po czym napluł mu w twarz.
- Ty mały gadzie! - krzyknął, puszczając bruneta.
Tony chciał zmienić pozycję, ale nie zdążył, ponieważ Johnny szybko się pozbierał i ponownie przyparł go do drzewa.
- Pożałujesz tego! Zabiję cię!
Johnny kopnął kilkakrotnie chłopaka w czułe miejsce. Ten pochylił się nieco i zaczął krzyczeć z bólu, roniąc przy tym kilka łez.
Melody na ten widok przysłoniła usta dłońmi, a jej oczy zaszkliły.
- No co jest? Będziesz mi tu ryczał? - wyśmiewał się, po czym puścił chłopaka, a ten bezsilnie opadł na ziemię i zwijał się z bólu.
- Nie będziesz mnie poniżał! - powiedział drżącym głosem Tony.
- Jeszcze nie masz dość!? - odwrócił się i podniósł chłopaka.
Spoliczkował go kilkakrotnie na tyle, że młody Stark zachwiał się i oparł o drzewo. Ledwo ustał na nogach. Widząc to blondyn nie pohamował się przed kolejnym uderzeniem. Wymierzył mu z pięści prosto w twarz. W końcu Tony upadł i nie podnosił się przez chwilę. Johnny'emu jednak było mało. Wpadł w szał i z całej siły kopnął go w brzuch, przez co Stark zaczął pluć krwią.
- Wystarczy! - dziewczyna wyrwała się z rąk Rhodey'a i podbiegła do Starka, przykrywając go całym ciałem.
- Dość! - krzyknęła ponownie ze łzami w oczach.
Teraz umięśniony kolega nie mógł nic zrobić. Gdyby uderzył chłopaka po raz kolejny, zranił by Melody.
- Odsuń się, bo z nim nie skończę! - wydarł się na szatynkę.
- Posłuchaj co mówisz! Jesteś potworem! - dziewczyna zbliżyła się do blondyna i zaczęła walić pięściami w jego klatkę piersiową. To jednak tylko łaskotało jej przyjaciela.
- Zostaw mnie! - ponownie przewrócił dziewczynę, tym razem upadła obok leżącego bruneta. Szybko się jednak podniosła i przyklęknęła obok zakrwawionego przyjaciela.
- Tony... - wsunęła jedną dłoń pod jego głowę, drugą położyła na reaktorze i wpatrywała się w jego siną twarz. Zrobiło się jej żal bruneta, chociaż chwilę temu była na niego zła. W końcu położyła też głowę na jego klatce piersiowej.
Johnny zbliżył się do nich i złapał dziewczynę za łokieć.
- Zostaw go, idziemy! - warknął, na co dziewczyna nieco się przeraziła.
- Nigdzie nie idę! - ponownie schowała twarz, kładąc ją na implancie.
- Jak chcesz! - wzruszył ramionami, machnął ręką i odszedł.
Pepper, która przyglądała się tej całej sytuacji z bezpiecznej odległości podbiegła do Tony'ego i Melody. To samo uczynił Rhodey.
- Jest ciężko ranny. Zabierzmy go do domu.
- Pójdę z wami. - oznajmiła cichym głosem szatynka.
James wziął ledwo przytomnego przyjaciela na ręce. Było mu trochę ciężko, ale dzięki pomocy Pepper jakoś doszli. Melody przez całą drogę szła z tyłu, w ręce trzymając zakrwawioną marynarkę chłopaka, którą co chwilę przykładała do policzków, by otrzeć spływające łzy.
Kiedy doszli do domu Rhodes'ów, bo tam mieli najbliżej, w drzwiach powitała ich Roberta.
- Co się stało? - spytała zszokowana na widok syna, niosącego Starka.
- Długa historia. - rzekł James, po czym położył chłopaka w salonie na kanapie.
- Trzeba go zwieść do Howarda! - obwieściła kobieta.
- Jest w firmie. - odpowiedziała Pepper smutnym głosem.
- W takim razie zajmiemy się nim tutaj, a ty mój synu wszystko mi wytłumaczysz! To był celowy atak? Czy zwykła bójka!?
- Przestań grać prawnika mamo! Wszystko ci powiem w kuchni. Pepper, chodź ze mną!
- Za chwilkę, tylko przyniosę apteczkę.
Pepper przyniosła pudełko i położyła je na ziemi obok Melody.
- Ty się nim zajmij, ja jestem potrzebna gdzie indziej. - mówiąc to zapomniała o całej nienawiści do dziewczyny.
- Jasne...
~*~
Kiedy nastolatkowie tłumaczyli się w kuchni, Melody przyniosła specjalną maść, miskę wody i czysty ręcznik. Następnie podwinęła spodnie chłopaka na wysokość kolan, zakasała rękawy od zakrwawionej koszuli do łokci i maścią posmarowała spuchnięte okolice kostek oraz nadgarstków.
W tym momencie Tony otworzył oczy.
- Co ty... co ty mi robisz? - spytał cicho.
- Zajmuję się tobą. - odparła z wyraźną troską w głosie i poczęła masować zwichniętą lewą kostkę.
- Ała! - jęknął.
- Przepraszam, staram się najdelikatniej, jak to możliwe...
- Nie szkodzi. - zacisnął wargi. Począł rozmyślać o sprawcy pobicia i o tym, jak go zaatakował. Potem powrócił myślami do balu. W końcu nie wytrzymał.
- Musiałaś iść na bal z Johnny'm? - wręcz krzyknął na dziewczynę.
- Nie rozumiem, to coś złego? - spytała lekko przerażona i zdziwiona.
- Mogłaś iść z kimś innym! Naprawdę on ci się tak podoba!?
Melodia w końcu zrozumiała. Tony był po prostu o nią zazdrosny. I to jeszcze jak! Zresztą, nie tylko on, bo jej partner też tego dowiódł. Po chwili milczenia i namysłu odpowiedziała mu ze spokojem:
- Poszłam z nim na bal tylko dlatego, że nikt inny mnie nie zaprosił. - nie spoglądała jednak w oczy chłopaka.
- To nie możliwe. Naprawdę tak było? Przecież każdy chłopak w szkole marzył, by z tobą iść... tak myślę.
- No... dobrze... dostałam wiele ofert pójścia z kimś na bal, ale ja czekałam na zaproszenie od... od... - i tu zawahała się.
- Od? - spytał niecierpliwy, podnosząc ton.
- Od pewnego chłopaka, z którym marzyłam by iść! - odwróciła wzrok, by Stark nie zauważył jej szklących oczu.
- Ode mnie... - wyszeptał, na co dziewczyna spojrzała mu w oczy. - Eh... westchnął. - To moja wina. To ja jestem tym dupkiem, który nie odważył się zapytać ciebie wprost o to, czy pójdziesz ze mną na bal. To ja zacząłem tę bójkę, jak ostatni skończony frajer! To ja...
- Tony! - dziewczyna dotknęła ręką jego polika, przerywając jego wypowiedź. - Nie obwiniaj się o wszystko. Dzięki tobie poznałam też drugą twarz Johnny'ego... - westchnęła.
- Ale gdybym nie ja, nie leżałbym teraz tutaj.
- A co, źle ci? - zaśmiała się.
- Nie do końca, bo fajnie, jak mi tak masujesz nogę...
- Jeszcze muszę przemyć twoje rany. - puściła oko, na co chłopak się uśmiechnął.
- Jeszcze tu mnie boli... - wskazał na brzuch.
Dziewczyna rozpięła koszulę.
- Rzeczywiście, cały siny. - pokręciła głową.
- I tam też mnie boli. Trochę niżej. - uśmiechnął się łobuzersko widząc, że dziewczyna jest nieco spięta.
- Tam już nie zajrzę. - zachichotała.
- Wiem.
- To po co tak gadasz?
- A tak... to moje prawdziwe "ja".
- Więc jesteś taki wyluzowany? - dziewczyna zaczęła opuszkami palców jeździć po nagim brzuchu bruneta, co wprawiło go w zakłopotanie.
- No nie wstydź się. - spojrzała na niego poważnie, chłopak natomiast był wyraźnie zszokowany i zdezorientowany.
Dziewczyna zaczęła się śmiać, jak nigdy. Po raz pierwszy Tony zobaczył tak rozbawioną i wyluzowaną Melody.
- Dobra, wystarczy! - złapał za jej rękę, którą dotykała jego brzucha.
- Jasne. - uspokoiła się.
- To teraz możesz mi przemyć te rany...
- Jasne. - powtórzyła się.
Szatynka powoli przemyła zakrwawione miejsca w okolicach oczu, ust i nosa. Kiedy skończyła, umyła ręce w misce, a następnie wytarła je w ręcznik.
- To by było na tyle... - oznajmiła, powoli zbierając się do wyjścia. Kiedy sięgnęła po torebkę i już miała wychodzić, poczuła, jak chłopak łapie ją za łokieć i przyciąga do siebie.
- Kocham cię. - oznajmił szeptem.
- Ja też cię kocham. - ucałowała go w czoło, po czym wyszła z domu.
- Tony! - dziewczyna dotknęła ręką jego polika, przerywając jego wypowiedź. - Nie obwiniaj się o wszystko. Dzięki tobie poznałam też drugą twarz Johnny'ego... - westchnęła.
- Ale gdybym nie ja, nie leżałbym teraz tutaj.
- A co, źle ci? - zaśmiała się.
- Nie do końca, bo fajnie, jak mi tak masujesz nogę...
- Jeszcze muszę przemyć twoje rany. - puściła oko, na co chłopak się uśmiechnął.
- Jeszcze tu mnie boli... - wskazał na brzuch.
Dziewczyna rozpięła koszulę.
- Rzeczywiście, cały siny. - pokręciła głową.
- I tam też mnie boli. Trochę niżej. - uśmiechnął się łobuzersko widząc, że dziewczyna jest nieco spięta.
- Tam już nie zajrzę. - zachichotała.
- Wiem.
- To po co tak gadasz?
- A tak... to moje prawdziwe "ja".
- Więc jesteś taki wyluzowany? - dziewczyna zaczęła opuszkami palców jeździć po nagim brzuchu bruneta, co wprawiło go w zakłopotanie.
- No nie wstydź się. - spojrzała na niego poważnie, chłopak natomiast był wyraźnie zszokowany i zdezorientowany.
Dziewczyna zaczęła się śmiać, jak nigdy. Po raz pierwszy Tony zobaczył tak rozbawioną i wyluzowaną Melody.
- Dobra, wystarczy! - złapał za jej rękę, którą dotykała jego brzucha.
- Jasne. - uspokoiła się.
- To teraz możesz mi przemyć te rany...
- Jasne. - powtórzyła się.
Szatynka powoli przemyła zakrwawione miejsca w okolicach oczu, ust i nosa. Kiedy skończyła, umyła ręce w misce, a następnie wytarła je w ręcznik.
- To by było na tyle... - oznajmiła, powoli zbierając się do wyjścia. Kiedy sięgnęła po torebkę i już miała wychodzić, poczuła, jak chłopak łapie ją za łokieć i przyciąga do siebie.
- Kocham cię. - oznajmił szeptem.
- Ja też cię kocham. - ucałowała go w czoło, po czym wyszła z domu.
~*~
Nieco zmęczona wróciła do siebie. Było już parę minut po 3.00. Chcąc zawiadomić mamę, że już wróciła, poczęła ją wszędzie szukać.
- Nie ma? - zdziwiła się nigdzie nie widząc matki. Kiedy wróciła do kuchni, zobaczyła na stole białą kopertę. Przeraziła się nieco, że to znowu kolejne groźby. Poczuła jednak, że musi ją otworzyć. Wyciągnęła z niej jakiś druk. Przeczytawszy początek stwierdziła, iż to wyniki badań. Nagle zatrzymała się przy jednej z linijek i z przerażenia upuściła kopertę. Zakryła dłońmi usta i przysiadła na krześle. Nie mogła uwierzyć w to, co przeczytała i... rozpłakała się.
Wow taki finał ! No to Tony pokazał pazury. Świetnie . Nie brakuje akcji. Doskonale zakończona seria. Teraz czekam na więcej , bo zaintrygowala mnie treść listu. Naprawdę będę czekać z niecierpliwością na więcej IM:AA.
OdpowiedzUsuńDzięki. Naprawdę ciesze się, że Ci się spodobał ten finałowy rozdział, bo najciężej mi się go pisało : /
UsuńZapewniam, że sprawa z listem wyjaśni się już na początku II serii.
A ja czekam z kolei na kolejne notki na Twoim blogu :)
Pierwsza!!! AAAAA wyznali sobie miłość! To było piękne!:-D A ten Johnny jest psychicznie chory!!! No i co z tymi wynikami?! Co się stało?!:-o. Czekam na kolejną notkę! Ta była MEGA!:-*
OdpowiedzUsuńZ tymi wynikami, to wyjaśni się na początku II serii. Będzie to trochę ciężki temat... ale co tam! I super, że się podobało ;)
UsuńNieee! Jednak druga! A jak pisałam ten wcześniejszy komentarz to nie było jeszcze żadnego!:-P
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! I chyba najdłuższy! :-) bardzo podoba mi się opis bójki oraz całe zakończenie notki. Błędów w pisowni znalazłam kilka, ale to pikuś. ;) no i wreszcie wyznali sobie miłość! Naj rozdział ever!
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa! Tak rzeczywiście, jest to chyba jak dotąd najdłuższy rozdział. Tak.... wyznali sobie miłość, zapewne wielu z Was się tego spodziewali, ale zapewniam, że wątek miłosny jeszcze będzie się ciągnął.
UsuńWow.. I to jest mało co do notki. Zakończenia się nie spodziewałem_ ale co do wyznania miłości to owszem. Czekam na 2 serię i co jeszcze do rozdziału. To akcji nie brakowało
OdpowiedzUsuńSuper! Piszę z fona, więc taki kom. Jak będę na kompie dam drugi. I zakończenie biste!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zakończenie się podoba. Taka mała odskocznia od wątku Melody - Tony :D
UsuńHej. U mnie nowa notka
OdpowiedzUsuńunprotected-colia.blogspot.com
Czytałam, świetnie, jak zawsze :*
UsuńJeziu jeziu JEZIU!!!!!!!!!!!!!!!!!!! WYZNALI SOBIE MIŁOŚĆ!!!!!!!JJJJJJJJIIIIIIIIIIHHHHHHHAAAAAAAAAA! xD
OdpowiedzUsuńRozdział swietny, genialne zakończenie, akcji nie brakuje. Zadziwia mnie ten list. Wyniki badań? To nie ciąża? hehehe...
Nie, to nie ciąża :D Melody za młoda na potomstwo ;)
UsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę, że Ci się tak rozdział podobał!
Postanowiłem zostać krytykiem i teraz oceniam Twoje opowiadania w sposób szczególny.
OdpowiedzUsuńA więc moja opinia, to....
MEGA! Naprawdę. Aż mnie zdziwiło, że nastapiła taka spójność w tekście. Wyniki badań? Hmm... kolejny wątek do rozwinięcia. No i wreszcie ta miłość! Cóż. Myślę, że nie potrzeba tutaj czegoś więcej, bo rozdział naprawdę świetnie napisany. Ta bójka z Johnny'm, kiedy do niej doszedłem, myślałem, że to będzie coś krótkiego. Ale fajnie, że to rozwinęłaś. Szacuneczek od Wincenta!
Dziękuję, ale skoro już zostałeś tym krytykiem to i tego się spodziewam. Póki co nikt nie ma zastrzeżeń, a ja czuję, że nie wszystkie rozdziały były ok ;) Liczę na Ciebie Wincenty i Twoją szczerą opinię.
UsuńJestem bardzo dumny z ciebie. W końcu napisałaś odjazdowy rozdział, którego się nie spodziewałem. Czekam jednak na kolejną serię i życzę powodzenia w LO.
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że sobie poradzę :) Jest mi niezmiernie miło, że jesteś że mnie dumny :-)
UsuńI naprawdę aż tak zaskoczyłam Ciebie rozdziałem?
Nie moge uwierzyć, że wyznali sobie miłość! To jest cudowne! Ha! Zgadzam się ze wszystkimi poprze!dnimi komentarzami w 100 %! Jestem bardzo zadowolona. A czytając fragment z bójką, przeraziłam się tego Johnny'ego. Już myślałam, że on coś serio Melody zrobi.
OdpowiedzUsuńPierwotnie myślałam nad fragmentem, gdzie jednak Johnny podczas walki uderzył Melody, ale potem zdałam sobie sprawę, że to ona miała odgrywać jedną z głównych ról w zakończeniu i to ona miała zajmować się Tony'm po pobiciu. Tak więc zrezygnowałam z pomysłu. Zapewniam jednak, że między blondynem, a Melody jeszcze coś się wydarzy ;)
UsuńŚwietna notka, oto właśnie chodziło w zakończeniu. Czekam teraz z niecierpliwieniem na 2 serię!
OdpowiedzUsuńStrasznie podobał mi się opis bójki, tylko Tony jakoś szybko wyzdrowiał. W sensie, został pobity prawie do nieprzytomności, Johnny kopał go w czułe miejsce (!), a on tak sobie leży, śmieje się, co tam XD
OdpowiedzUsuńAle dobra, czekam na drugą serię i na reakcję Howarda na widok syna XD.
W sumie trochę Melody straciła w moim oczach przez akcję z Johnny'm, ale okay, skoro Tony ją kocha (tak trochę szybko poza tym)...
Pozdrawiam ^^
Ja również pozdrawiam i zastanowię się nad Twoim komem. Jedyny, w którym ktoś czegoś się dopatrzył ;) Co do wyznania miłości, to może i szybko i niezbyt dopracowane, ale od początku trzymałam się pomysłu i tak wyszło. :)
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuuper mwah :3
OdpowiedzUsuńHej. U mnie nowa notka. Zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://unprotected-colia.blogspot.com/2014/08/zapis-carol-obietnica.html
Naprawdę super. Wszystko jest dobrze napisane, nie brakuje akcji, świetne zakończenie no i wątek miłosny. Mam nadzieję, że na takim poziomie się utrzymasz, bo naprawdę poza niektórymi literówkami nie ma się do czego przyczepić. Bardzo spodobał mi się opis bójki. Johnny i Tony nowymi wrogami? Coś się chyba kroi ;)
OdpowiedzUsuńWraz z 16 rozdziałem postaram się opublikować również listę bohaterów, po ostatnich aktualizacjach. I tak, Twoje podejrzenia są słuszne, coś między tą dwójką się wydarzy :P I po raz kolejny wielkie dzięki. Widać, że bójka bardziej wam się podobała, niż zakończenie ;)
UsuńDawno mnie tu nie było i chyba ominąłem też 14 rozdział ;c
OdpowiedzUsuńOczywiście wszystko nadrobię w razie czego :)
Tak jak napisała Wikcia nie ma się do czego przyczepić. Ja te zauważyłem literówki, ale to sę każdemu zdarza i nie zaprzątaj sobie tym głowy, bo nikt nigdy nie napisał jeszcze idealnego opowiadania, co by wszystkim do gustu przypadł. Zadziwia mnie tylko fragment, w którym Tony i Melody mówią sobie "Kocham cię". Aby trochę nie za szybko? Tak jak napisała ~Cave. To nie jest coś, do czego się przyczepiam, wręcz przeciwnie. Tylko wszyscy spodziewaliśmy się, że wyznają sobie miłość w innym momencie, a ta sytuacja zostanie dokładniej i dłużej zilustrowana. Mimo wszystko rozdział naprawdę mi się podobał i liczę, że II seria będzie jeszcze bogatsza w wątki, niż ta.
Nie chcę zdradzać szczegółów, co do wyznania miłości, ale zapewniam, że pojawi się sytuacja, gdzie pojawi się jeszcze wątek miłosny między tą parą. I tak w II serii jest wiele wątków (chyba najwięcej). Nie wiem, czy zmieszczę się w kolejnych 15 rozdziałach :P Trudno. Będe musiała pisać dłuższe notki!
UsuńPrzez natłok spraw związanych z organizacją roku szkolnego nie miałam zbytnio czasu na komputer, a jak miałam, to zapomniałam odwiedzać tego bloga. Strasznie przepraszam !!!!!!!!!!! Mam nadzieję, że mi wybaczysz ; ) Nie spodziewałam się tak długiego rozdziału. Znaczy, czytałam o wiele wiele dłuższe, ale ja wiem, jak ty piszesz i jak na ciebie, to długi rozdział. No i zakończenie. List z wynikami badań? Co jest grane?! Mam nadzieję, że szybciutko mi tutaj opublikujesz następną serię i moje domysły co do niektórych wątków zostaną potwierdzone!
OdpowiedzUsuńNajpierw muszę wiedzieć, jakie są te Twoje domysły ;) Zechcesz je zdradzić? :) Co do II serii, pierwsza notka (rozdział 16) pojawi się w poniedziałek wieczorem. Potem notki będę dodawać, jak tylko znajdę czas. I tak oczywiście, wybaczam Ci! Cieszę się, że jednak powróciłaś.
UsuńZapraszam ponownie na nową notkę.
OdpowiedzUsuńhttp://unprotected-colia.blogspot.com/2014/08/zapis-may-dom-sekretow.html
U mnie nowa notka! Zapraszam!:-*
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj. nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuń