Rozdział 24: "Na ratunek! cz. 3"
(po aktualizacji)
(po aktualizacji)
Miejsce, na które przybył Tony trochę go zaskoczyło. Z początku myślał, że jego komputer się pomylił, bowiem sygnał dochodził... z czegoś, co znajdowało się głęboko pod powierzchnią wody wielkiego jeziora.
Stark nie mógł w obecnej zbroi nawet zbliżyć się do wody, ponieważ była to zbroja maskująca, która (łagodnie mówiąc) nie przepadała za wodą, by nie utracić swojej podstawowej funkcji maskowania. Tony zdenerwował się sam na siebie, że wcześniej nie przemyślał, gdzie może skrywać się Melody. Nie był na to przygotowany. Zacisnął pięści i zawrócił z powrotem do zbrojowni.
~*~
Kiedy młodzieniec był już gotowy przybył ponownie na to samo miejsce. Mimo, że miał na sobie wodoodporną zbroję, w której mógł nie tylko pływać do woli, ale i też nie martwić się o zapas tlenu, nabrał powietrza i zanurkował.
Wynurzył się, będąc w łodzi podwodnej.
~*~
Znalazłszy się na pokładzie ujrzał długi, a zarazem wąski korytarz. Przeskanował go dokładnie i zdziwił się jeszcze bardziej, niż wcześniej. Nie było żadnych pułapek! To była dziwna sprawa...
Mimo to Tony postanowił być ostrożny i nie dać się złapać.
~*~
Na szczęście kolejne pomieszczenie (szczęście? no chyba nie!) nie było kolejnym korytarzem, a ciemną salą. Ciemną, ponieważ panował półmrok i nie za wiele można było dostrzec.
Kiedy zmrużył oczy, dostrzegł w oddali czyjąś sylwetkę.
- Melody! - pomyślał w pierwszym momencie i bez zastanowienia (i zahamowania) podbiegł bliżej.
Nie mylił się. Dziewczyna leżała na jakiś szmatach skrępowana. Jej nogi i ręce były związane grubymi liniami, a usta zaklejone taśmą. Na oczach miała opaskę, zapewne dlatego, by nie mogła rozpoznać sprawcy.
Kilkakrotnie uderzył lekko dziewczynę w twarz, by ta odzyskała przytomność, jednak nic z tego. Tony przeraził się. W takim wypadku potrzebna była natychmiastowa pomoc. A jak to w takich sytuacjach bywa... Duch, jako czarny charakter właśnie się zjawił.
- Witaj Stark! - powitał go z wrednym uśmieszkiem.
Tony, który akurat kucał przy Melody, nie odwrócił się w stronę wroga. Nie miał na to ochoty. Dodatkowo zdenerwował się tym, iż Duch zna jego tożsamość. JAK!?
- Coś tak ucichnął bachorze. - zagadał po raz kolejny. Chciał za wszelką cenę wyprowadzić Tony'ego z równowagi.
- Co jej zrobiłeś!? - wrzasnął Tony.
- No nareszcie się odezwałeś. Już myślałem, że masz jakieś problemy z mową. Chociaż bardziej martwiłbym się o twoje serce. - zakpił.
Chłopak nie wytrzymał. Wymierzył repulsorem prosto w postać. Chybił. Nie był to przemyślany ruch, a spontaniczny. "A może trafię?". TO był zdecydowany błąd.
Duch zniknął. Po chwili pojawił się za Tony'm i szybkim ruchem ręki uderzył go z całej siły. Stark dosłownie poleciał na ścianę. Widocznie wróg korzystał z dodatkowych ulepszeń.
Dziedzic fortuny Starków podniósł się o własnych siłach. Na szczęście nic poważnego się mu nie stało. Pokręcił głową i ruszył do kontrataku.
Tony'emu było niezwykle trudno wycelować w Ducha, bo ten ciągle przemieszczał się (dosłownie - teleportował).
- Nie odpowiedziałeś mi! Co jej zrobiłeś!? - wrzasnął drugi raz Tony.
- W drodze trochę się szarpała, więc musiałem ją jakoś uspokoić. - zaśmiał się.
- Jeżeli tego nie przeżyje, zabiję cię!
- Wyluzuj młody! Nie zlecono mi zabójstwa.
Tony podleciał do Ducha i przewrócił go. Następnie przycisnął go do podłogi swoim ciężkim pancerzem, kładąc się na niego.
- Kto ci zapłacił!? Gadaj!
- Pomyśl sam. Kto by miał tyle kasy, by wykładać parę milionów za zwykłe porwanie?
- Stane! - krzyknął Stark.
- Otóż to. Zgadłeś za pierwszym razem. Cieszę się. - wrednie się uśmiechnął.
Tony miał dość Ducha i chciał go się pozbyć. Może nie na zawsze, ale miał go już dość. Wystrzelił w niego z unibeam'u. Duch tylko krzyknął z bólu i zemdlał.
Chłopak upewnił się, że Duch jest nieprzytomny. Następnie wziął Melody na ręce i odleciał razem z nią.
3 godziny później...
Duch ocknął się. Wtedy był już pewien, że Iron Man go obezwładnił. Ba! Wymierzył w niego pociskiem, po którym zemdlał. Po chwili usłyszał wibracje w swojej lewej kieszeni. Wyciągnął telefon.
- I jak tam Melody? - usłyszał niski, gruby głos.
- Uciekli. Oni uciekli Stane!
- CO!? - głos ze słuchawki był tak donośny, że Duch musiał odsunąć urządzenie od ucha na pewną odległość.
- Ty idioto! - usłyszał po chwili. Za nic nie dostaniesz szmalu!
- Zapłać mi Stane albo będziesz miał nieprzyjemności! Nie dam sobie w kaszę dmuchać! Kazałeś mi tylko ją porwać i to zrobiłem!
- Nie mam czasu z tobą gadać. To nie sprawa na telefon. Masz się zjawić w moim biurze! Wtedy wrócimy do tej rozmowy.
- W porządku Stane. Ale pamiętaj... Ze mną nie ma zabawy.
- Ze mną też nie idioto! - rozłączył się.